Fragment książki Tadeusza M. Płużańskiego, Bestie. Mordercy Polaków, Wydawca 3S MEDIA, Seria: Biblioteka Wolności – Historia.

 

 

W jaki sposób IPN chce ustalić fakty, skoro nikomu przez 50 lat to się nie udało? Kluczem może okazać się badanie akt Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu i Miejskiego UBP w Zakopanem. Prokuratorzy z krakowskiego oddziału Instytutu ustalili już liczbę 120 pokrzywdzonych (męczonych i mordowanych) w związku z działalnością „Ognia”. Ubecy represjonowali też 46 osób, w tym dziesięcioro dzieci tylko dlatego, że były spokrewnione z Józefem Kurasiem (tymczasowo aresztowani, a potem wysiedleni z domów). Czy prokuratorom IPN uda się dociec prawdy? Wiele wskazuje na to, że tak. Dysponują w końcu tajnymi aktami z MSW. Niezależnie od tego, nie czekając na wyniki śledztwa, swoją wersję ma już „Gazeta Wyborcza”, wersję opartą na zakłamanej, spreparowanej przez komunistów (ubeków, a potem esbeków) propagandzie.



SĄD NAD „OGNIEM”



Punktem wyjścia rozważań „Wyborczej” są autobiograficzne wynurzenia Jacka Kuronia pt. „Wiara i wina”, gdzie czytamy: „Ogień – Józef Kuraś – legendarny przywódca Podhala, najpierw należał do AK, potem założył własną bandę [określenie żywcem wzięte z najgorszych, stalinowskich czasów – TMP]. Ponieważ był antyakowski [krzywdzące uogólnienie – TMP], po wojnie został szefem bezpieczeństwa w Nowym Targu [Kuroń nie pisze już o okolicznościach sprawy, które mają kluczowe znaczenie – TMP]. Potem z całym Urzędem Bezpieczeństwa poszedł do lasu i niesłychanie długo terroryzował Podhale. Otóż Ogniowi co pewien czas podobała się jakaś dziewczyna, więc brał z nią ślub.

 

(...) Przy tej okazji rozwalał czerwonych i Żydów (...)”. A więc ubek, bandyta, terrorysta i kobieciarz, a przede wszystkim antysemita. Trudno się zresztą dziwić, Kuroń, założyciel czerwonego harcerstwa, jest z zupełnie innej bajki.

/

Właściwie w ogóle nie warto byłoby analizować tych przeinaczeń i pomówień, gdyby nie niedawna kontynuacja sprawy w „Gazecie Wyborczej”. To dalsza część sądu nad „Ogniem”. Autor dwuodcinkowego artykułu w magazynie „GW” o Józefie Kurasiu – Paweł Smoleński (jeden z pretorianów Adama Michnika) tak oto streścił powyżej przytoczone poglądy Kuronia o Kurasiu: „Jacek Kuroń nie miał najlepszego zdania o „Ogniu” [Ładnie powiedziane!!! Dla pełnej jasności dodać warto, że Smoleński w zakamuflowanej formie przejął te poglądy – TMP]. Jego trzech przyjaciół, członków komunistycznego Związku Walki Młodych, znaleziono martwych na Gubałówce. Wieść niosła [cóż za precyzja sformułowań, na tym właśnie zbudowany jest cały artykuł – TMP], że zastrzelili ich „ogniowcy”, za czerwone legitymacje”. Smoleński, z charakterystyczną dla siebie przenikliwością, dodaje: „Ale czasy były takie, że mógł ich zabić ktokolwiek, z jakiegokolwiek powodu, choćby dlatego, że mieli na nogach dobre buty”.

 

Dalej czytamy, jak Kuroń edukował młodzież: „Na przełomie 1959 i 1960 roku Kuroń prowadził w Poroninie obóz żydowskiej drużyny harcerskiej. Wpadł na pomysł, by dzieciaki poszły między ludzi, wypytywały, a potem urządziły sąd nad „Ogniem”. (...) – Myślałem, że sąd potrwa godzinę, może dwie – wspomina Kuroń. [i zapewne, zgodnie z zamysłem Kuronia zakończy się potępieniem i skazaniem Kurasia – TMP] (...) Późną nocą ogłosili werdykt: odstępujemy od wydania wyroku”. Cóż za niespodziewana porażka Kuronia.

 

Ponieważ nie patriotyzm, bohaterstwo, świadczące o wartości człowieka, ale antysemityzm (prawdziwy czy domniemany) jest dla „Gazety Wyborczej” sprawą kluczową i głównym kryterium oceny ludzi, nie ominęło to również Józefa Kurasia. Nieprzypadkowo kwestii stosunku „Ognia” do Żydów „GW” poświęciła obszerny rozdział ww. artykułu, zatytułowany ni mniej, ni więcej „Żydzi”. Już sam tytuł całego tekstu mówi sam za siebie: „Koszmar był, odszedł i go nie ma?”. Tekst zaczyna się niby obiektywnie: „Pisano o nim [o „Ogniu”, jeden z zabiegów, mających na celu ukrycie prawdziwego stosunku „Wyborczej” do Kurasia, zobiektywizowanie „prawdy” – TMP], że był zdesperowanym wojną pospolitym bandytą, krwawym watażką, bezdusznym mordercą, dzikim antysemitą”. Dalej Smoleński dopisuje w duchu politycznej poprawności: „Ale też – że był wielkim bohaterem, herosem z bajań i góralskich godek, postacią na miarę Janosika, ostatnim prawdziwym harnasiem”. Innym razem: „Kim był więc Józek Kuraś? Bohaterem i mścicielem czy zbrodniarzem i antysemitą?”.

 

Smoleński ma wątpliwości, czy antysemickie ulotki Józefa Kurasia nie są fałszywe, ale cytuje je obfi cie i z lubością. Np.: „Od roku gnębiona przez najeźdźców bolszewickich i przeklęte żydostwo cierpi w kajdanach nasza ukochana ojczyzna”. Mimo braku przekonujących dowodów teza jest oczywista: „Ogień” był bandytą, watażką, mordercą, no i przede wszystkim: antysemitą.

 

Dodatkowo – nie tylko uprawiał antysemicką twórczość, ale swój antysemityzm przekuwał w czyn. Na to też nie ma dowodów, co nie przeszkadza jednak napisać Smoleńskiemu: „Ale na „Ogniu” też ciążą podejrzenia, że mordował Żydów. Choć miał w swoim oddziale Żydów (...). Miał mordować już po wojnie, w Nowym Targu, w Krościenku, w Maniowach, w Zakopanem, nawet ludzi o żydowsko brzmiącym nazwisku”.

/

Smoleński bezkrytycznie przywołuje różne materiały (najpewniej bazuje na ubeckich papierach, do których w innych przypadkach nie ma zaufania jego pryncypał Adam Michnik), tworząc z tego jedną, „zwartą” całość: „W Kościelisku ponoć kilkunastu „ogniowców” zabiło nieznanego z imienia i nazwiska Żyda.

 

Podobno dwukrotnie napadli na żydowski sierociniec w Rabce; raz zginęło jedno dziecko, ale to wieść też niepewna. Zabito Dawida Gasgrina, chyba jedynego ocalałego z getta w Nowym Targu. (...) Zabójstwo przypisano [kto? – TMP] „Ogniowi”, choć konkretnego sprawcy nie wykryto”. I koronny „dowód” Smoleńskiego na antysemityzm „Ognia”: „Jest zresztą zapis w dzienniku [od lat trwa spór, czy dziennik nie jest fałszywką – TMP], dokonany ponoć ręką majora: „3 maja 1946 r. – witaj, majowa jutrzenko! W nocy samochód z Żydami. Mieli być przeprowadzeni przez granicę. Przed Krościenkiem do rowów [gdzie, jak twierdzi Smoleński, mieli być mordowani – TMP]. Salcia krzyczy: Panie „Ogień”, taką nieładną demokrację pan robi. Ucięto język”. „GW” puentuje: „To jedna z najokrutniejszych zbrodni na powojennym Podhalu. Wielu, również spośród akowców, przypisuje ją „Ogniowi”. Wielu mówi, że „Ogień” tego nie zrobił”. I choć „Gazeta” (dla zachowania pozorów obiektywizmu) przytacza relacje przeciwne (że to UB wmawiał mordy Kurasiowi, żeby go skompromitować; że ci, którzy mordowali, nie należeli do jego „bandy”), to jakby na marginesie, jakby były one mniej ważne. Ale tu nie chodzi przecież o prawdę, ale o udowodnienie, że Józef Kuraś był antysemitą. Dlatego wystarczą sugestie i podejrzenia. Ale antysemityzm jest przecież grzechem największym i nie trzeba tego już udowadniać. Podejrzany o antysemityzm = antysemita. Taki ma być Józef Kuraś po lekturze artykułu.



Z KIM WALCZYŁ?



Jednemu „Wyborcza” nie jest w stanie zaprzeczyć (choć najchętniej w ogóle pominęłaby ten bezsporny fakt, charakterystyczny zresztą dla całego kraju): „Komuniści żydowskiego pochodzenia byli w szefostwie nowotarskiego UB, organizowali PPR, agitowali za referendum 3 x tak” i wyborami, które później też sfałszowali [ciekawe „odkrycie” – TMP]. (...) Większość w PPR i w UB stanowili Polacy, ale to Żydzi rzucali się w oczy [czyżby swoim wyglądem, ale to byłby już rasizm, o co „Wyborczą” trudno posądzić – TMP]”.

 

Sprawa nie jest już taka prosta (oczywiście dla „Wyborczej”), jeśli chodzi o ludzi, których „Ogień” zwalczał. Ludzie ci „ponoć [znów to nieśmiertelne sformułowanie – TMP] byli działaczami PPR i współpracowali z UB”. Nie jest to zatem pewne (inaczej niż w kwestii antysemityzmu Kurasia, gdzie wszystko jest jasne). Ciekawe tylko, z kim innym przywódca II konspiracji na Podhalu mógł walczyć? Przepraszam, zapomniałem – zgodnie z główną tezą artykułu „Ogień” był zwykłym bandytą, który okradał i mordował kogo popadnie (z wyjątkiem Żydów, których prześladował i likwidował planowo, zapewne w ramach polskiej edycji Holokaustu).

 

Tadeusz M. Płużański

 

Na głównym zdjęciu pomnik Józefa Kurasia „Ognia” odsłonięty w 2006 r. w Zakopanem.

 

Tadeusz M. Płużański, Bestie. Mordercy Polaków, Wydawca 3S MEDIA, Seria: Biblioteka Wolności – Historia