Witam! Wraz z moim narzeczonym mamy problem. On jest muzułmaninem, ja katoliczką. Jedyna nierozwiązaną kwestia między nami jest wychowanie dzieci. Ja wiem, jakie sa moje obowiązki wobec Chrystusa i wobec Kościoła. Rozumiem tez jego obowiązki. Sytuacja jest dosyc typowa. On pragnie, by dzieci były wychowywane w Islamie, lecz z duża wiedzą na temat chrześcijaństwa, z chodzeniem razem do kościoła oraz czytaniem Biblii, którą szanuje i poznaje wraz ze mną. Zgadza się również na chrzest. Ja chcę,by każde z nas przekazywało dzieciom swoja wiarę z szacunkiem do wiary drugiej osoby i pozwoliło im dokonać wyboru kiedy będą dorosłe. Mój chłopak czuje największe obawy przed uznawaniem Jezusa za Boga oraz przypisywaniu ukrzyzowaniu rangi zbawczego dzieła (wiadomo, że Jezus w Koranie został przez Boga oszczędzony i nie doznał męczeńskiej śmierci lecz żyje do dziś). Nie wiem co robić. Nie chcę go stracić. Jest niezwykłym człowiekiem. Wiem wiele o muzułmanach, byłam w jego kraju, wysłuchałam tysiąca historii. Mimo to uważam, że warto. Jego postawa, otwartość i gorliwośc w wyznawaniu wiary umacnia mnie w mojej, pomaga mi się rozwijać i iść do przodu. Zmienił moje życie, wniósł w nie światło, o które modliłam się do Boga. Z drugiej strony nie potrafię przekonać go, by zgodził sie na obecność dwóch religii w naszym domu. On uważa (tak jak i moja ciocia, która jest misjonarka w Afryce), że wychowywanie dzieci w dwóch religiach nie jest zdrowe, choć moim zdaniem, jeśli właściwie sie do tego przygotujemy i z wzajemnym szacunkiem będziemy nauczać o swojej wierze, możemy sprawić, że nie bedzie to problemem lecz darem od Boga. Darem, który kiedyś pozwoli naszym dzieciom wybrac to, do czego ciągnie ich serce i przekonuje rozum. Kiedy juz dokonaja wyboru, bedzie to dojrzały wybór, a toleracja religijna będzie wpisana w ich serca. Nie chce prosić mojego chłopaka, by dzieci były tylko katolikami. On ma prawo uczyć je swojej wiary, wiem też, ze jest sercem oddany Bogu (nie tak, jak wiekszość muzułmanów), poza tym jego wiara i stanowczośc moga ustrzec nasze dzieci przed wieloma zagrożeniami dzisiejszego świata... Ja juz sama nie wiem, co robić? Walczyć? Rezygnować? Czy i jak go przekonywać? bardzo proszę o jakąś poradę Szczęść Boże

 

Generalnie odradzam katoliczkom małżeństwo z muzułmanami. Choć Kościół oczywiście przyjmuje możliwość takiego związku. Jeden z warunków dopuszczenia do takiego małżeństwa brzmi: "strona katolicka winna oświadczyć, ze jest gotowa odsunąć od siebie niebezpieczeństwo utraty wiary, jak również złoży szczere przyrzeczenie, ze uczyni wszystko, co w jej mocy, aby wszystkie dzieci zostały ochrzczone i wychowane w Kościele katolickim" (KPK, kan. 1125, patrz tez: kan. 1086). Przyznam, ze nie do końca rozumiem to, co napisałaś. Narzeczony zgadza się na chrzest, ale chce wychowywać dzieci w islamie. Trochę to absurdalne. Nie można dzieci chrzcić w Kościele katolickim, jeśli potem nie zamierza się ich wychowywać w wierze katolickiej, tylko islamskiej. Chrzest dziecka nie jest jakaś magia, ale zobowiązaniem, by przekazywać mu wiarę katolicka. Małżeństwo to kwestia uczuć, ale przede wszystkim rozumu, wspólnego planowania przyszłości, w tym przyszłości dzieci. Jeśli narzeczony zdecydowanie wymaga, aby przyszłością waszych dzieci był islam, to powróciłbym do mojego pierwszego zdania i odradzał Ci związanie się z tym człowiekiem. Jeśli wniósł w Twe życie jakieś światło, to świetnie, ale z tego nie wynika, ze macie być małżeństwem. Możecie pójść dalej każdy swoja droga pozostając przyjaciółmi. Z modlitwa

Dariusz Kowalczyk SJ