„Dzielimy wasze zaniepokojenie o możliwe niszczycielskie efekty dla transseksualistów, zarówno gejów, jak i lesbijek, biseksualistów i młodych queer” - napisała do homoaktywistów doradczyni prezydenta Obamy Valerie Jarrett. „Ta administracja popiera starania o zakaz terapii konwersyjnej dla nieletnich” - dodała. W ten sposób prezydencka administracja odpowiedziała na petycję działaczy ruchu LGBT domagających się wprowadzenia zakazu terapii osób odczuwających pociąg do przedstawicieli własnej płci podpisaną przez 120 tys. Amerykanów. Homoaktywiści odwołują się w swoim piśmie do przypadku 17-letniego Joshuy Alcorna, który w grudniu zeszłego roku popełnił samobójstwo. Chłopiec uważał się za dziewczynę i kazał nazywać się imieniem Leelah. Jego rodzice będący chrześcijanami nie zaakceptowali tego i posyłali go do psychologów, jednak nie przyniosło to efektu. Joshua zażył truciznę. W liście pożegnalnym napisał, że jego życie transseksualisty nie jest warte przeżycia, a on sam nigdy nie znajdzie mężczyzny, który go pokocha. Skrytykował także psychologów, z którym miał styczność.

Valerie Jarrett zaznaczyła w swojej odpowiedzi, że zakaz terapii homoseksualistów wymagałby zgody parlamentu. W tej chwili większość w obu izbach maja Republikanie, więc przeforsowanie takiego projektu wydaje się mało realne. Tego typu obostrzenia prawne wprowadziły jednak niektóre stany, m.in. Kalifornia. Ośrodki leczące osoby odczuwające pociąg do własnej płci działają w wielu krajach, w tym w Polsce. Amerykański psycholog prof. Paul Cameron mówił podczas wizyty w naszym kraju, że przy dużej motywacji osoby poddanej leczeniu szanse odniesienia sukcesu wynoszą ok. 50 proc.

KJ/BBC