W środę Barack Obama wygłosił przemówienie do amerykańskiego narodu. Położył duży nacisk na kwestie Państwa Islamskiego. Obama podkreślił, że Stany Zjednoczone planują budowę szerokiej koalicji przeciwko ekstremistom.

Można tu dodać, że wcześniej w tym tygodniu urzędnicy USA wzywali do dołączenia do takiej koalicji nawet Chiny.

„Wyraziłem się jasno: dopadniemy terrorystów, którzy zagrażają naszemu krajowi, gdziekolwiek się znajdują” – groził amerykański prezydent. „To kluczowa zasada mojej prezydentury: jeżeli zagrażasz Ameryce, nigdzie nie będziesz bezpieczny” – przestrzegał.

Obama przedstawił też główne zarysy planu, który ma pozwolić pokonać ekstremistów. Po pierwsze chodzi tu o zwiększenie ataków powietrznych na Państwo Islamskie. Dotąd używano ich niemal wyłącznie do ochrony Amerykanów w Iraku i Syrii oraz niesienia pomocy humanitarnej; teraz ataki będą miały także agresywne cele.

Obama chce także aktywnie wzmacniać iracką i kurdyjską piechotę, bo bez tego pokonanie ekstremistów będzie niemożliwe. Zapewnia przy tym, że same Stany Zjednoczone nie dadzą się wciągnąć w kolejną lądową wojnę w Iraku.

Administracja prezydenta będzie też przeciwdziałać rozwojowi terroryzmu: ma podjąć próbę blokady finansowania radykałów oraz rozwinąć amerykański wywiad, by zapobiegać terrorystycznym atakom.

Obama zapewnił też, że Stany Zjednoczone nadal będą chronić mniejszości w Iraku, takie jak chrześcijan, którzy żyją na tamtych ziemiach od starożytności.

„Nie możemy wymazać ze świata całego zła, a małe grupy morderców są zdolne do wyrządzenia wielkich szkód. Tak było już przed 9/11, tak jest i dzisiaj. A to oznacza, że musimy pozostać czujni, gdy pojawi się zagrożenie” – zakończył swoje przemówienie amerykański prezydent.

pac/abc news