Br. Tytus Wandas OFM, redaktor naczelny FBI: Czym są zagrożenia duchowe?

O. Pacyfik Iwaszko OFM: Zagrożeniem duchowym dla chrześcijan jest przede wszystkim życie bez Boga, czyli życie po swojemu. W Starym Testamencie można znaleźć wiele przestróg. Na przykład 28 rozdział Księgi Powtórzonego Prawa. Tam wyraźnie zostało powiedziane. Kiedy człowiek będzie słuchał Boga i przestrzegał przykazań, będzie szczęśliwy, będzie mu się dobrze wiodło w życiu. Jeśli natomiast odwróci się od Boga i będzie żył po swojemu, spotka go nieszczęście, będzie cierpiał. Dziś mówi się o obciążeniach pokoleniowych. Dzieci ponoszą skutki złego zachowania rodziców. Grzechu nie ma, ale są skutki. Na przykład ojciec alkoholik. Jego dzieci mają „syndrom alkoholika”. Gdyby ludzie w swoim postępowaniu kierowali się miłością, serc swoich nie poraniliby. Kiedy natomiast nie da się od tego ustrzec i serce pokaleczone zostanie słowami, uzdrowieniem jest przebaczenie.

Jak rozpoznać zagrożenie?

Biblia przestrzega przed tym, co jest złe, jak matka dzieci, by nie zrobiły sobie krzywdy. Podobnie uświadamiać chcemy wiernych i mówimy o zagrożeniach. Czasami ludzie to lekceważą. Tak było w historii Izraela. Kiedy Izraelici wchodzili do Ziemi obiecanej, napotykali miasta pogańskie przesiąknięte złem. Prawdopodobnie oddawano tam cześć demonom. Stąd takie miasta „obkładano klątwą”. Oznaczało to, że trzeba było tam wszystko zniszczyć. Lecz król Saul zrobił to po swojemu. Zabrał zwierzęta, tłumacząc, że złoży je na ofiarę. Kiedy dowiedział się o tym prorok Samuel, zwrócił się do króla: Czyż milsze są dla Pana całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa głosowi Pana? Właśnie, lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość - od tłuszczu baranów. Bo opór jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa” (Pierwsza Księga Samuela 15,22-23).

Jak przekonać naszych wiernych, że zwracanie się do obcych religii jest bałwochwalstwem?

Na ostatniej Wieczerzy Pan Jezus mówił o zesłaniu Ducha Świętego, który „przekona świat o grzechu” (Ewangelia wg św. Jana 16,8). Wielu ludzi nie czuje, że coś złego robi, kiedy interesuje się satanizmem, na przykład słucha muzyki demonicznej. Ludzie bezmyślnie sobie nawzajem złorzeczą, w gniewie obrzucają się obelgami i nie zdają sobie sprawy, że źle robią. Dziś ludzie w Europie interesują się buddyzmem i innymi religiami. Wielu nie zdaje sobie sprawy, że robi źle, kiedy zwraca się do wróżki, albo zajmuje się bioenergoterapią, ćwiczy jogę, czy zajmuje się jakimiś innymi praktykami pogańskimi pochodzącymi z hinduizmu, buddyzmu, szamanów afrykańskich, wierzeń Celtów, Germanów, Egipcjan, Majów, itd. Podobnie niektórzy nie czują tego, że na przykład aborcja jest czymś złym. Tak samo pycha, zazdrość, zawziętość, chciwość to dla niektórych coś normalnego. Podobnie kierowanie się żądzami zmysłów i pożądliwością (np. hazard, narkotyki, alkohol). Niekiedy dopiero po jakimś bolesnym doświadczeniu niektórzy przekonują się, że to nie daje zaspokojenia, to pozór szczęścia.

Jak rozpoznać „ciężki przypadek”?

Zaczynamy wspólną modlitwę, a osoba zniewolona „się wyłącza” i nie potrafi się z nami modlić, nie jest w stanie przeczytać fragmentu Pisma Świętego, pojawia się u niej nienawiść do Boga, złość, agresja, uporczywy smutek, choroby i dolegliwości, których nie da się medycznie zdiagnozować, itd. Najlepiej wtedy poszukać pomocy księdza. Trzeba przyprowadzać kogoś takiego na nabożeństwa z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie. Drogą do uzdrowienia jest codzienna Eucharystia. Skuteczną pomocą są sakramentalia. Do nich możemy zaliczyć np. wodę święconą. To także pobłogosławione przedmioty, takie jak medaliki, różańce, krzyże, świece, itd. Jeśli to nie wystarcza, trzeba znaleźć księdza w swojej diecezji, który ma pozwolenie na odprawianie egzorcyzmów.

Co mogą robić bliscy dla tych, którzy się zagubili?

Najbezpieczniej ofiarować Eucharystię, przyjmować Komunię świętą za taką osobę. Ci którzy się nawrócili, zazwyczaj czują konsekwencje dawnego życia. Podejmują walkę wyjścia z niewoli zła. Modlitwa nie przychodzi im łatwo. Muszą wkładać dużo wysiłku. Bliscy mogą w tym pomóc, modląc się „razem z” taką osobą, czyli pozwolić, aby zniewolony prowadził wspólną modlitwę (np. modlitwa Psalmami, Różaniec, Koronka do Bożego Miłosierdzia, litanie i nowenny). Najważniejsze na modlitwie jest serce. Bóg pragnie serc gorących. Trzeba otworzyć swoje serce i zaufać, czyli stanąć przed Bogiem w prawdzie, bez udawania. Bóg nas miłuje w sposób niewyobrażalny. Chodzi o spotkanie dwóch miłujących serc: Boga i człowieka. Trzeba, by nasze serce stawało się podobne do Serca Jezusa, które jest miłujące, ciche i pokorne. Wtedy dojdzie do  spotkania i już nie będzie potrzeby używania słów. Wystarczy zanurzyć się w Bożej Miłości i trwać. Bogu ofiarować siebie i wszystko, co do nas należy. Nie mamy nic cenniejszego nad miłość Boga.

Zachęcam do wzięcia udziału w rekolekcjach. Są różne tematy, w zależności od problemu, który dotyka: „Wyjście z niewoli zła”, „Obciążenia pokoleniowe”, „Błogosławcie a nie złorzeczcie”, „Przebaczenie drogą do uzdrowienia” i inne. W programie jest modlitwa o uwolnienie i uzdrowienie. Głoszone jest tam Boże Słowo i prowadzona jest modlitwa wstawiennicza. Nikt nie wraca stamtąd nieubogacony. Więcej informacji o rekolekcjach jest na naszej stronie internetowej: http://www.se.neteasy.pl/

Wywiad ukazał się we "Franciszkańskim Biuletynie Informacyjnym" - odwiedź stronę FBI na Facebooku!