Portal Fronda.pl: Papież Franciszek przy okazji 48. Dnia Środków Społecznego Przekazu zaapelował do katolickich dziennikarzy, by w służbie Ewangelii, odważnie korzystali z mediów społecznościowych. Z jakim nastawieniem należy korzystać z nowoczesnych środków komunikacji medialnej – mając świadomość, że w czasach digitalizacji bardzo łatwo o zatracenie wymiaru wspólnotowego?

O. Leonard Bielecki OFM: Zadaniem Kościoła jest wychodzenie do człowieka, wszędzie tam, gdzie można go spotkać. Sieć jest właśnie jednym z takich miejsc. Aby móc głosić słowo, trzeba najpierw znaleźć człowieka. Media społecznościowe są niezwykle pomocne w ewangelizacji. Owszem, internet niesie z sobą i niebezpieczeństwo utraty realnej więzi, co wiąże się z anonimowością, jaka panuje w sieci. Jednak rolą katolickich mediów społecznościowych jest nie tylko formacja, ale także tworzenie pewnej wspólnoty, która gromadzi się wokół medium, prezentującego wartości które są bliskie jego użytkownikom. Skuteczność głoszenia Słowa, zależy oczywiście od wielu czynników natomiast bez wątpienia, takie popularne komunikatory jak Facebook czy Twitter pozwalają na to, by dotrzeć jednocześnie do wielu tysięcy osób. Te tuby informacyjne to takie współczesne ambony. Słowo Boże trzeba siać korzystając ze wszelkich dostępnych metod, jednak nie należy przy tym lekceważyć samej ambony, bo jest to jednak najbardziej uprzywilejowane miejsce do głoszenia Ewangelii .

Komercjalizacja powoduje, że także informacja (a może przede wszystkim) musi się dobrze sprzedać. Również media katolickie szturmują odbiorców. Czy dopuszczalne są tu „drobne sztuczki” mające na celu przyciągnięcie uwagi widza lub czytelnika, a w efekcie – zainteresowanie go Ewangelią?

Człowiek jest osobą ikonosferyczną więc liczy się nie tylko treść, ale też obraz, sposób zwrócenia uwagi na dany temat. Można Ewangelię „przemycać” przy okazji, chcąc dotrzeć do ludzi, którzy być może nie spotkaliby się na żadnym froncie z Chrystusem. Jeżeli chcemy dotrzeć do ludzi niejako z marginesu Kocioła, to siejemy tam, gdzie ci ludzie są, wokół tych treści, do których mogą dotrzeć. Jezus także przekraczał różne schematy myślenia, wychodził do ludzi, którzy w opinii współczesnych sobie „wielkich tego świata” byli ludźmi z pogranicza Kościoła. Ale pamiętajmy, że uczył też w synagogach, czyli w miejscach szczególnie do tego przeznaczonych. Wybór metod ewangelizacyjnych zależy od tego, czy chcemy „paść owce”, czy też bardziej chcemy „łowić ryby”. Granica metod, które uważam za aprobowane przebiega tam, gdzie w przekazie nie zatraca się tego, co rzeczywiście istotne, czyli głoszenia Jezusa, a nie tego, co w Ewangelii wydaje się nam łatwe czy dobrze przyswajane. Istnieje bowiem ryzyko pójścia w populizm, w jakieś czar liczb. Natomiast moc Ewangelii nie wynika z jej popularności, tylko z wartości słów, które wypowiada Jezus. Chodzi o to, żeby nie zatracać prawdziwego orędzia Jezusa.

Czy w katolickich mediach powinno się także znaleźć miejsce dla polityki?

Papież Franciszek wyraźnie podkreślał, że człowiek wiary powinien się angażować także w politykę. Życia wiarą nie da się oddzielić od życia w społeczeństwie. Nasza moralność stanowi o tym, jakie decyzje podejmujemy w relacji do społeczeństwa. Są to zagadnienia związane z dobrem człowieka, więc one powinny znaleźć się obok treści związanych z wiarą. Mam tu na myśli oczywiście nie o politykę, rozumianą jako uprawianie własnych interesów, ale taką, która zakłada służbę wobec interesów wspólnoty. Teksty związane z wiarą nie mogą posłużyć nigdy do prowadzenia kampanii politycznych. To Ewangelia jest w centrum. Trzeba zwracać uwagę wprost na treść Ewangelii, a nigdy treścią Ewangelii nie należy uzasadniać partykularnych interesów.

A czy katoliccy dziennikarze powinni zdradzać swoje sympatie polityczne?

Myślę, że każdy dziennikarz bez względu na to, czy jest to dziennikarz katolicki czy nie, powinien być autentyczny. Jeżeli jego preferencje polityczne nie stoją w sprzeczności z Kościołem, to może mówić o swoich zapatrywaniach politycznych. Natomiast – podkreślę to znów – ważne jest, aby w tekście który mówi o wierze, nie zawierać elementów związanych z polityką. Już św. Piotr przestrzegał, aby Pisma Świętego nie traktować jako wykładni swoich prywatnych spraw. To ważne, aby pamiętać, że Pismo Święte ma swoją treść, związaną ze zbawieniem człowieka. Czy przekaz ewangeliczny umieścimy obok polityki, czy daleko poza, to inna sprawa, natomiast Ewangelia nie może być narzędziem do forsowania partykularnych interesów.

Rozmawiała Emilia Drożdż

O. Leonard Bielecki OFM jest duszpasterzem studentów i wspólnoty postakademickiej przy kościele oo.Franciszkanów w Poznaniu. Prowadzi cykliczne katechezy internetowe bEZ sLOGANU.