Takie twarde stwierdzenie: na początku człowiek jest zobowiązany szukać prawdy. Rozumny człowiek, rozumna natura. Oczywiście są tacy, którzy powiedzą:

– A ja nie muszę. Nie jestem zobowiązany. Nie nakazujcie. Jestem absolutnie wolny.

– No to nie szukaj. Ale staniesz kiedyś przed prawdą, niekoniecznie przed tą ostateczną. Prawdą, jaką jest Bóg kochający.

Ktoś powiedział: Boję się kochającego. Wolałbym w takiej sytuacji stanąć wobec karzącego. I wtedy będzie ci strasznie, strasznie głupio, że jednak nie szukałeś tego, co istotne, że budowałeś nie wiadomo na czym – na półprawdach, czy wprost na kłamstwie. Trzeba zapytać siebie: Ile jest prawdy w moim życiu? Ile poszukiwania prawdy? Jak reaguję na prawdę, z którą się spotykam? Jak reaguję na kłamstwo, z którym się spotykam? Czy zależy mi na tym, by w moim życiu była prawda pełna miłości. Bo gdzieś tam wysoko, wysoko prawda spotyka się z miłością. Czy nie jestem – brzydkie słowo i niemodne – zatwardziały w swojej nieprawdzie? Czy nie zamykam uszu i serca na te sygnały, które ze wszystkich stron mnie bombardują? Bo to nieprawda, że bombarduje mnie tylko zło, że bombarduje zła reklama, przykład złych ludzi, manipulowanie w taki, czy w inny sposób moim postępowaniem, podsuwanie mi półprawd czy kłamstwa.

Jednocześnie codziennie bombarduje mnie też i dobro, prawda, piękno. I pytają: może wreszcie ustąpisz? Może wreszcie zaczniesz być w pełni sobą? Może wreszcie zaczniesz realizować to, do czego zostałeś stworzony? Może wezwanie twojego życia do czynienia świata pełniejszym o dobro, prawdę i piękno stanie się dla ciebie ważniejszym niż dotąd? Czy będziesz dłużej się opierał? Czy te dawne postawy, których wstydzisz się dzisiaj, mają być twoimi na zawsze? Jezus powie: Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, Jeruzalem, jak ptak swoje pisklęta, a nie chciałeś (Łk 13,34). To nie jest droga człowieka, to nie jest droga nasza. Jesteśmy stworzeni do czego innego. Prawda was wyzwoli (J 8,23).

Wasz brat Leon

fragment książki „Ojca Leona myśli na dobry dzień”