- Nad grzechem Ewy i Adama zatriumfowało posłuszeństwo Maryi, która przyniosła w swoim łonie Boga wcielonego. - pisze ks. prof. Dariusz Kowalczyk w felietonie dla "Gościa Niedzielnego"

Jak przypomina duchowny, "Maryja znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Okazało się, że jest w ciąży. Była już zaślubiona Józefowi, ale jeszcze nie zamieszkali razem. Józef poczuł się więc głęboko zraniony, zdradzony, ale w swej szlachetności „nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie” (Mt 1,19)."

- W analogicznej sytuacji w dzisiejszych czasach wiele kobiet decyduje się na aborcję. Maryja i Józef zaufali jednak Bogu, pokonali trudności i stworzyli dom dla narodzonego w Betlejem Jezusa. Dzięki temu „życie się objawiło” (1 J 1,2). - zaznaczył kapłan

I w tym kontekście przytacza rozmowę na łamach "Gazety Wyborczej" z Marą Clarke, założycielką Abortion Support Network, organizacji promującej swobodny dostęp do aborcji.

-  Pani Clarke tak tłumaczy swoją misję: „Wściekam się, gdy ktoś mówi, że jest pro-life. To ja jestem pro-life. Jestem za moim życiem, życiem mojej córki, życiem każdej kobiety, która zdecyduje, że teraz nie jest moment na ciążę i poród” - cytuje o. Kowalczyk

- Jasne! Czarne jest białe, a białe jest czarne. Mamy nowy etap w proaborcyjnej propagandzie. Do niedawna mówiono, że aborcja nie jest dobra, ale – niestety – bywają w życiu sytuacje, kiedy nie ma innego, lepszego rozwiązania. Takie zło konieczne. Teraz aborcjoniści coraz częściej się chełpią i przekonują, że robią to, co robią, bo kochają ludzi, kochają życie, są pro-life. - dodaje

Według niego, "to istota diabelskiego kłamstwa, które znamy z pierwszych stron Księgi Rodzaju"

- Bóg jest zły; odrzućmy Jego słowo, a otworzą się nam oczy i będziemy znali dobro i zło; ponazywamy rzeczy inaczej, niż nazwał je Bóg (por. Rdz 3,1nn). Ale nad grzechem Ewy i Adama, pierwszych rodziców, zatriumfowało posłuszeństwo Maryi, która przyniosła światu w swoim łonie Boga wcielonego. Mistrzowie życia duchowego nauczają, że każdy chrześcijanin powołany jest do tego, by nieść w sobie Jezusa i dawać Go innym, w rodzinie, we wspólnocie parafialnej, w społeczeństwie. Niestety, wielu wypiera się wiary i pozbywa się Jezusa z siebie. Bóg cierpliwie czeka na ich opamiętanie. To jednak nie znaczy, że mamy uznać za niebyłe słowa Mistrza z Nazaretu: „Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10,33). - tłumaczy

- Spieszmy zatem w ten bożonarodzeniowy czas do stajenki betlejemskiej, by wyznać wiarę w Nowonarodzonego, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. Przyjmijmy Boga wcielonego w sakramencie Eucharystii, by – jak Maryja – nieść Go dalej… - podsumowuje o. Dariusz Kowalczyk SJ

 

bz/gosc.pl