O bólu aborcji

Czym w rzeczywistości jest aborcja? Najlepiej wiedzą ci, którzy zetknęli się z nią bezpośrednio: kobiety, które się jej poddały, przeprowadzający ją lekarze, asystujące pielęgniarki. Dlaczego przed poddaniem się legalnej aborcji w wielu krajach wymaga się od kobiety odbycia tzw. konsultacji? Czy jest ona skuteczna? Poniżej prezentujemy krótkie świadectwa - fakty mówią same za siebie.
Paula Sutcliffe, pracownica kliniki aborcyjnej:
W klinice aborcyjnej widziałam wiele cierpienia i rozpaczy. Dotyczy to nie tylko poddających się aborcji kobiet. Widziałam ból dzieci, które rodziły się okrutnie poparzone roztworem soli, którego używa się w zawansowanych ciążach. Widziałam fragmenty ich ciał, małe stopki, rączki, poszarpane główki. Widziałam ich przeraźliwy ból i sama ten ból odczuwałam.

dr Anthony Levantino, były lekarz aborcjonista:
Chcę, by wszyscy ludzie wiedzieli to, o czym wiedzą lekarze - to jest osoba, to jest dziecko. Nie jest to jakiś zlepek tkanek.

Carol Everett, była właścicielka dwóch klinik aborcyjnych i dyrektor czterech:
Każda kobieta zadaje to samo pytanie: "czy to jest dziecko?". "Nie" - zapewnia ją konsultant kliniki aborcyjnej. "Jest to produkt zapłodnienia" (albo grudka krwi, skrzep, lub też fragment tkanki). Ile kobiet zdecydowałoby się na aborcję, gdyby powiedziano im prawdę?

Kathy Sparks, była pielęgniarka w klinice aborcyjnej:
Czasami kłamaliśmy, kiedy po zabiegu któraś dziewczyna pytała, jak wyglądało jej dziecko na tym etapie ciąży, czy było to już dziecko? Już w 12 tygodniu dziecko jest całkowicie uformowane, posiada odciski palców, kręci głową, bawi się paluszkami u stóp, odczuwa ból. Ale my mówiliśmy: "To nie było jeszcze dziecko, tylko tkanka, nieuformowana grudka".

dr Sally Faith Dorfman, Nowy Jork:
Ultrasonograf w połączeniu z wykonywaną aborcją stwarza wysokie ryzyko psychologiczne. Zobaczenie na ekranie pełnego obrazu poruszającego się embrionu może być bardzo niepokojące dla kobiety, która za chwilę podda się aborcji. Ekran powinien być zawsze od pacjentki odwrócony.

dr Neville Sender, aborcjonista:
My dobrze wiemy, że to jest zabójstwo. Jednak państwo w pewnych warunkach pozwala zabijać...

Debra Harry, była pracownica kliniki aborcyjnej:
Konsultantka w naszej klinice płakała na zawołanie razem ze zgłaszającymi się na zabieg dziewczętami. Najpierw starała się znaleźć ich słabe strony, aby następnie w oparciu o nie działać. Kobietom nigdy nie przedstawiano żadnej alternatywy. Mówiono natomiast o tym, jakim problemem jest urodzenie i wychowanie dziecka.

Aborcje solanką musiały być wykonywane w szpitalu z powodu występowania częstych komplikacji. Roztwór soli wstrzykiwany jest do worka owodniowego, po czym dziecko w łonie matki zaczyna umierać powolną, brutalną śmiercią, doświadczając ogromnego cierpienia. Matka odczuwa wszystko i często dopiero w tym momencie zaczyna w pełni zdawać sobie sprawę z tego, że nosi w sobie żywą istotę, która szamocząc się, gwałtownie walczy o życie.

Sam Griggs, dyplomowane pielęgniarka:
Niedaleko naszej kliniki znajdował się publiczny ośrodek zdrowia. To stamtąd przysyłano większość kobiet. Mówiono nam, że przeszły już konsultację, której prowadzenia nam zakazywano. Nie mogliśmy nawet wspominać o innych możliwościach. Jeśli ktoś z nas próbował o tym mówić, miał poważne problemy z szefem, bo ten ośrodek zdrowia mógł w każdej chwili przestać przysyłać nam dziewczyny. Ograniczaliśmy się jedynie do stwierdzenia stopnia zaawansowania ciąży, poinformowania kobiety kiedy będzie po wszystkim, skasowania pieniędzy i odesłania pacjentki do domu.

Eric Harrah, były właściciel jednej z największych sieci klinik aborcyjnych w USA:
W moich klinikach aborcyjnych zapewniałem możliwość konsultacji. Oczywiście, aborcję zawsze przedstawiałem kobietom jako najbardziej korzystne rozwiązanie. Wspominałem co prawda o adopcji, o możliwości oddania maleństwa do domu dziecka, czy też o opiece społecznej, kiedy kobieta była bez pracy i środków do życia. Zazwyczaj odbywało się to następująco: "No tak... jak wiadomo, możesz oddać dziecko do adopcji". Ale po chwili dodawałem: "Jest to jedna z dostępnych dla ciebie opcji, jednak musisz zdawać sobie sprawę z tego, że gdzieś na świecie będzie żyło twoje dziecko, którego nigdy więcej nie zobaczysz. W przypadku aborcji przynajmniej wiesz, co się stanie, będziesz mogła dalej normalnie żyć i poradzisz sobie ze swoim życiem." Jednak im dłużej się tym zajmowałem, tym mniej mi na tym zależało. Coraz mniej interesowało mnie moje sumienie, które stało się po prostu martwe. Konsultacja była korzystnym rozwiązaniem ze względu na public relations. W razie pojawienia się jakiegoś dziennikarza lub np. telewizji, mogłem wyjąć pakiet informacji przeznaczonych dla pacjentek, więc nikt nie mógł mi niczego zarzucić. Oficjalnie wszystko było w porządku, w rzeczywistości - było to kolejne narzędzie wykorzystywane w celu zmuszenia kobiet do poddania się aborcji. To bardzo charakterystyczne - najpierw ukazuje się pewną opcję, by następnie przedstawić ją w złym świetle. Oczywiście, jedyną opcją, której nie negowałem, była aborcja.

Joyce Craig, była dyrektor kliniki Planowanego Rodzicielstwa, Brooklyn, Nowy Jork:
Podczas wykonywania zabiegów histerotomii lekarze usuwali także płody, które potem kładli na stole. Małe ciałka zwijały się w bólu aż do momentu, kiedy nadeszła śmierć. Wszystkie miały ludzkie kształty. Nie mogłam tego znieść. Żadna z pielęgniarek nie mogła tego wytrzymać.

Anonimowy pracownik kliniki Planowanego Rodzicielstwa, USA:
Któregoś dnia poszedłem na górę do laboratorium. Na oddziale patologicznym zobaczyłem coś, co jak w pierwszej chwili sądziłem, było gumową lalką. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że był to płód, ludzkie dziecko. Byłem zaszokowany i bardzo się zdenerwowałem, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. Widziałem małe paluszki, rączki i stopki. Nie przypuszczałem nigdy, że to wygląda tak realnie. Byłem z tego powodu głęboko sfrustrowany.

Nina Whitten, sekretarka kliniki aborcyjnej w Dallas, USA:
Gdy chodzi o namawianie przez telefon kobiet do poddania się aborcji, to przeszliśmy szkolenie prowadzone przez najlepszych ekspertów do spraw marketingu. Każdy pracownik kliniki musiał takie szkolenie odbyć: recepcjonistki, pielęgniarki, dosłownie wszyscy, którzy mieli kontakt telefoniczny z pacjentami. Kiedy zadzwoniła dziewczyna pytając o aborcję, musieliśmy uczynić dosłownie wszystko, by nie zdecydowała się na zabieg w innym ośrodku albo też nie postanowiła urodzić i następnie oddać dziecka do adopcji. Robiliśmy to dla pieniędzy.

Vincent Rue, psycholog:
W mojej poradni spotkałem setki pacjentek, które poddały się aborcji, gdyż zostały najpierw okłamane. Mówiono im, że jest to zwykły zabieg, mniej bolesny, niż usunięcie zęba, że "to nie jest dziecko". Ale kiedy jest już po wszystkim, kobieta któregoś dnia sama dowiaduje się prawdy, załamuje się i wpada w głęboką depresję.

Judy W., była sekretarka w drugiej co do wielkości klinice aborcyjnej, El Paso, Texas:
Jeśli podczas wizyty w naszej klinice w trakcie konsultacji kobieta wyrażała wątpliwość, czy poddać się aborcji, wmówiliśmy jej dosłownie wszystko, aby natychmiast się jej poddała.

Norma Eidelman, pracownica kliniki aborcyjnej:
Staraliśmy się unikać sytuacji, kiedy kobiety mogły zobaczyć płody po aborcji. Zawsze chciały znać płeć, jednak my okłamywaliśmy je mówiąc, że jest za wcześnie, aby to określić. Lepiej jest, kiedy kobiety myślą o płodach jako o "czymś" a nie "kimś".

dr Davis Brewer, Glenn, USA:
Podczas jednego z nocnych dyżurów wezwano mnie do pacjentki, którą wcześniej poddano aborcji solanką. Kobieta była w szoku, krzyczała i klęła bez opamiętania. Przed nią leżało dziecko, które chwilę wcześniej wydała na świat. Straszliwie poparzone, przez jakiś czas poruszało jeszcze nóżkami, po czym skonało w straszliwych mękach.

Anonimowa pracownica kliniki aborcyjnej:
To zaczyna się wręcz okropnie... Widzisz na ekranie ultrasonografu obraz bijącego serca... za chwilę wstrzykujesz środek, który podaje ci lekarz; środek, który to serce uśmierca i powoduje, że ono przestaje bić... Potem patrzysz, jak podczas zabijania płodu jest ono wyjmowane. Ja nie mogłabym tego zrobić, robi to lekarz. Skoro płód odczuwa ból, bardziej ludzkie może wydawać się zabicie go jak najszybciej, zamiast odrywać mu nogę, odrywać kolejne części ciała...

tłum. Alicja Babkiewicz

za: www.abortionfacts.com

GŁOS DLA ŻYCIA
nr 5(76) wrzesień/październik 2005