Portal niezalezna.pl dowiedział się, że  w "zbiorach własnych" Kancelarii Prezydenta brakuje dwóch płócien i jednej rzeźby. Okazuje się, że w całej sprawie pojawił się wątek z akcji CBŚ z udziałem Pawła Wojtunika i skradzionego obrazu wartego (według jego słów) kilkanaście milionów złotych.

Przypomnijmy: Maciej Łopiński, jeden z ministrów prezydenta Andrzeja Dudy, ujawnił w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy”, że z Pałacu Prezydenckiego zniknęły obrazy. „Fakt” dodał, że brakuje również jednej rzeźby.

Czego konkretnie brakuje?  Szefowa Biura Prasowego poinformowała, że urzędnicy nie mogą znaleźć dwóch obrazów i jednej rzeźby. "Trwa inwentaryzacja, która zajmie jeszcze kilka tygodni. Najprawdopodobniej nie zakończy się do końca września. Dopiero po sprawdzeniu wszystkich zbiorów podamy szczegółowe informacje" - powiedziała w rozmowie z niezalezna.pl Katarzyna Adamiak-Sroczyńska, szefowa Biura Prasowego w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy.

Okazuje się, że trop ws znikających dzieł sztuki prowadzi do .... Sowy. W ujawnionej przez "Do Rzeczy" rozmowie szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Pawła Wojtunika z komisarz europejską, Elżbietą Bieńkowską (wówczas wicepremier w rządzie PO-PSL) pojawia się wątek, który może być związany ze sprawą. - „Gęsiarka” Romana Kochanowskiego (†88 l.) to jeden z obrazów, który w tajemniczych okolicznościach zniknął z Pałacu Prezydenckiego (...) Poza wspomnianym płótnem autorstwa Kochanowskiego z 1880 r, ze ścian Pałacu Prezydenckiego wyparował też obraz nieznanego malarza pt. „Bydło na pastwisku” - pisze dziś "Fakt".

A oto rozmowa Bieńkowskiej z Wojtunikiem: - Miałem 600 tysięcy w walizce, w dwusetkach w gotówce i żeby to pokazać, musiałem zobaczyć [obraz]. On mi przyniósł to najpierw, ja myślałem, że to jakiś piękny obraz, a tam "Bydło na pastwisku", takie gówno.Spojrzałbym na to, równie dobrze mógłby mi to w sklepie sprzedać...
- Po ile chcieli?
- 600 tys. złotych cena paserska, czarnorynkowa. Tak po 15 milionów złotych normalna cena. Wiesz co, to była taka szkoła, tysiąc pięćset któryś rok, szkoła falmandzka jakaś. Gwizdnięty z  Muzeum Narodowego, w jakimś tam transporcie. I wiesz, tylko spojrzałem na odwrocie i zobaczyłem dwie rzeczy: ma te cechy i że jest inicjał właściwie".

mm/niezalezna.pl