W marcu „National Geographic” opublikował mapę, na której Krym jest częścią Rosji. – Pokazujemy świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim chcieliby go widzieć ludzie – mówił wtedy dyrektor działu map i badań „NG” Juan Jose Valdes. 

Autorzy przy okazji zamieścili historię Krymu i Południowej Ukrainy, aż do czasów Imperium Osmańskiego. W tekście podjęli próbę historycznej analizy państwowego statusu Krymu. Aby nadać publikacji „profesjonalny” ton, posłużyli się opiniami „międzynarodowych autorytetów”. Znalazło się tam też miejsce dla oświadczenia Giennadija Basowa z partii „Rosyjski blok”. Nie pojawił się jednak żaden głos ukraiński.

Ukraińska edycja „National Geographic” zwróciła uwagę na brak równowagi w opiniach ekspertów oraz że jej dyrekcja nie została wcześniej powiadomiona o przygotowywaniu takiej publikacji.

Portal Niezalezna.pl przypomina w tym kontekście o filmie „National Geographic” na temat katastrofy smoleńskiej. „Śmierć prezydenta”. „Jest to wyjątkowa mieszanka kłamstw i przeinaczeń, które znamy z informacji rozgłaszanych przez Rosjan od pierwszych godzin po katastrofie. W filmie nie wypowiada się nikt, kto krytycznie odniósłby się do wersji MAK i komisji Millera. Za to co rusz mówi się o niesprecyzowanych „teoriach spiskowych”, które mają wciąż w Polsce wielu zwolenników” – pisze Niezalezna.pl.

ed/Kresy24.pl, Niezalezna.pl