Z Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer odeszły Joanna Scheuring-Wielgus i Joanna Schmidt. Ale wszystko wskazuje na to, że to nie koniec. Teraz do opuszczenia partii szykuje się prawdopodobnie Ryszard Petru. 

Gdyby to Petru odszedł pierwszy, a dopiero później Scheuring i Schmidt, łatwo byłoby o oskarżanie dawnego lidera o rozbijanie Nowoczesnej. Wszystko wskazuje więc na to, że postanowiono odwrócić kolejność - i Petru zamiast rozpoczynać odpływ dysydentów raczej go zakończy.

Z partii zresztą jest wypychany. Witold Zembaczyński - ten, który obiecuje likwidację 500+ i nazywa Patryka Jakiego ,,barachłem'' - nie pozostawia tu żadnych wątpliwości. 

,,Ryszard Petru zapowiedział, że jeśli przegra głosowanie o odwołanie Kamili Gasiuk-Pihowicz i nie zdoła objąć fotela szefa klubu, to wtedy odejdzie. Po męsku wypadałoby zatem dotrzymać słowa, które sam wypowiedział'' - powiedział Zembaczyński w rozmowie z ,,Interią''.

O co chodzi w tym projekcie? Mówiąc krótko, o tworzenie przybudówki do Platformy Obywatelskiej. Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer pytana dziś w Radiu Zet o to, czy nie żałuje, że została przewodniczącą partii w miejsce Petru, odparła, że nie, bo... gdyby nie to, nie byłoy Koalicji Obywatelskiej. 

No cóż, nam to wszystko przypomina raczej festiwal efemerycznych inicjatyw politycznych znany już z polskiej polityki lat 90-tych. Tyle, że wówczas to prawica nie była w stanie stworzyć jednego silnego ugrupowania. Dziś to na lewicy mnożą się pomysły - od SLD poprzez Razem, po Nowoczesną i planowaną partię Biedronia. 

Że nie przyniesie to żadnego sukcesu, jest jasne. Dla Polski to wszakże tylko lepiej...

mod