Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował dziś proces urzędników KPRM z czasów rządów Donalda Tuska,w tym b. szefa KPRM, Tomasza Arabskiego, sądzonych za niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

W czwartek jako świadkowie zeznawali urzędnicy ówczesnego MSZ, pracujący przy organizacji lotu. 

Urzędnicy mówili przed sądem, że polskie delegacje odwiedzające Katyń od dawna korzystały z lotniska w Smoleńsku. 

"Zawsze była rozmowa, czy miejscem lądowania powinna być Moskwa, czy Smoleńsk, i zawsze zapadała decyzja, że Smoleńsk, bo z Moskwy jechało się samochodami ponad trzy godziny"- zeznawał Krzysztof W., były naczelnik wydziału wizyt oficjalnych w MSZ. 

Marta S., która przed siedmioma laty pracowała w protokole dyplomatycznym MSZ powiedziała natomiast, że smoleńskie lotnisko było wcześniej wykorzystywane standardowo przy tego rodzaju wizytach, nie przypomina więc sobie żadnych analiz dotyczących tej sprawy.

Longina P., pracująca wówczas w dziale konsularnym polskiej ambasady w Moskwie powiedziała natomiast, że 10 kwietnia była w Katyniu, a rosyjski dyrektor Memoriału Katyńskiego mówił, że istnieją obawy, czy polski prezydent wyląduje w Smoleńsku, ponieważ zapowiadały się niesprzyjające warunki pogodowe. Według P., dyrektor był zdenerwowany, gdyż "burzyło to cały program uroczystości".

"Uspokoiłam go, że dostosujemy program do godziny przybycia prezydenta"- zeznała była urzędniczka. 

Była to ostatnia jawna rozprawa w tym procesie w bieżącym roku. Kolejna wyznaczona została na 12 grudnia, jednak sąd zaplanował, że świadkowie będą wtedy przesłuchiwani w trybie niejawnym. Sąd chce przesłuchać w grudniu m.in. funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. 

Sprawa prowadzona jest z prywatnego oskarżenia części rodzin ofiar katastrofy, m.in. Anny Walentynowicz, Zbigniewa Wassermanna, Sławomira Skrzypka, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika i Władysława Stasiaka. Prywatny akt oskarżenia złożono w sądzie w 2014 r., po umorzeniu przez cywilną prokuraturę śledztwa ws. organizacji lotu prezydenta i premiera do Smoleńska. 

Oskarżeni to: Tomasz Arabski, Monika B. oraz Miłosław K (b. urzędnicy KPRM), a także Justyna B. oraz Grzegorz C. z ambasady RP w Moskwie. Nie przyznają się do zarzutów. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, podsądnym grozi kara do trzech lat więzienia. 

Na koniec procesu, w charakterze świadka, ma zostać przesłuchany były premier, Donald Tusk. Data przesłuchania szefa Rady Europejskiej nie jest jednak jak na razie znana. 

yenn/PAP, Fronda.pl