We wtorkowym wydaniu "Wyborczej' na pierwszej stronie "krzyczący" tytuł artykułu "CIT i miliardy nam zniknęły", w którym autor powołując się na ekspertyzy przygotowane na zlecenie Komisji Europejskiej i na opracowania profesora Dominika Gajewskiego z warszawskiej SGH, stwierdza że wielkie korporacje unikają płacenia podatku dochodowego.

W skali całej Unii Europejskiej uszczuplenia z tego tytułu to kwota ponad 120 mld euro, w przypadku Polski oszacowano je na ponad 11 mld euro rocznie, co daje astronomiczną kwotę blisko 46 mld zł utraconych dochodów podatkowych (w ostatnich latach wpływy z tego podatku wynoszą około 28 mld zł).

Do niedawna publicystyka gospodarcza "Wyborczej" ten problem bagatelizowała, co więcej tych którzy go mediach podnosili najczęściej określała mianem oszołomów, którzy na siłę szukają sensacji.

A przecież sprawa tzw. optymalizacji podatkowych jest znana od lat, co więcej w sprawach podatkowych kraje Europy Środkowo-Wschodniej są traktowane przez zagraniczne korporacje jak państwa kolonialne.

Ze szczególną siłą problem uszczupleń podatku dochodowego od osób prawnych wypłynął w związku z tzw. aferą Junckera, która miała miejsce na jesieni 2014 roku.

Przypomnijmy tylko, że wtedy przez europejskie media przetoczyła się fala informacji o tym, że służby skarbowe Luksemburga od wielu lat podpisywały z wieloma światowymi koncernami porozumienia podatkowe, które pozwalały im na głęboką tzw. optymalizacje podatkową.

Działo się to w latach, kiedy premierem (1995-2013), a także ministrem finansów (1989-2009) Luksemburga był Jean Claude Juncker od 2014 roku przewodniczący Komisji Europejskiej.

Chodziło aż o 340 różnego rodzaju firm (między innymi Amazon, PepsiCo, Apple, Ikea, Gazprom ale także kilka firm polskich), które mimo tego, że prowadziły produkcję lub dokonywały obrotu towarami na terenie całej Europy, to przy pomocy różnych operacji przenosiły zasadniczą część zysków z tej działalności do Luksemburga, gdzie na podstawie tajnych porozumień ze służbami skarbowymi tego kraju, dochodziło do opodatkowania ich niską stawką podatku dochodowego od firm.

Oficjalnie stawka tego podatku w Luksemburgu wynosi aż 29% (a na przykład w Polsce przypomnijmy 19%) ale wspomniane porozumienia pozwalały na obniżenie jej do kilku procent, a w skrajnych przypadkach poniżej 1%.

Luksemburg miał z tego dodatkowe dochody do swojego krajowego budżetu, choć wspomniane zyski były wypracowywane w innych krajach europejskich i to tam powinien być zapłacony od nich podatek dochodowy.

Optymalizacja dokonywana przy pomocy aparatu skarbowego tego kraju przez ponad 340 wielkich firm światowych mogła kosztować 27 pozostałych krajów członkowskich według doniesień Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych, którzy tę aferę wykryli i opisali aż 150 mld euro rocznie.

Wtedy także oszacowano straty polskiego budżetu z tego tytułu. Ponieważ udział Polski w PKB 28 krajów UE wynosi około 3%, to przy założeniu, że podobnie jest z wpływami podatkowymi, optymalizacja podatkowa miała kosztować polski budżet około 4,5 mld euro czyli blisko 20 mld zł rocznie.

Teraz przy dokładniejszym zbadaniu tego zjawiska w odniesieniu do naszego kraju te straty w ekspertyzach sporządzonych dla Komisji Europejskiej oszacowano aż na 46 mld zł rocznie, co oznacza że przewyższają one i to znacznie całoroczne wpływy z podatku CIT do budżetu.

A polskie służby skarbowe gnębią drobnych podatników o jakieś drobne sumy, natomiast "wielcy tego gospodarczego świata" mają w naszym kraju podatkowe eldorado.

Zbigniew Kuźmiuk