Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” nie szczędził wyjątkowo ostrych słów na określenie rządów braci Kaczyńskich w Polsce czy Viktora Orbana na Węgrzech. Oceniając władzę Władimira Putina w Rosji używał już jednak bardziej zniuansowanych określeń. To właśnie spowodowało, że ks. Jakow Krotow, kapłan Apostolskiej Cerkwi Prawosławnej, zwanej „Cerkwią katakumbową”, postanowił podjąć z Adamem Michnikiem polemikę. Poniżej zamieszczamy tłumaczenie tekstu rosyjskiego duchownego, który ukazał się na opozycyjnym portalu grani.ru:

 

Nieznośna lekkość dyktatury

 

W Rosji nie ma dziś demokracji, jest zaś miękki, liberalny autorytaryzm”, napisał po spotkaniu z Putinem znany polski dysydent Adam Michnik.

 

Czy można byłoby scharakteryzować tak autorytaryzm Mubaraka, Kaddafiego lub kogokolwiek innego poza Polską? Oczywiście! Obcy autorytaryzm jest zawsze miękki, swoja zaś demokracja ostra. W końcu to, co swoje, uwiera nam bardziej niż to, co obce.

 

Autorytaryzmu, który nie byłby miękki, należałoby jeszcze poszukać.

 

I Michnik taki znalazł: „Nie można porównywać Moskwy 1937 roku z dzisiejszą”, napisał.

 

Jeśli Hitler nie zacząłby wojny, jego reżim także przeszedłby w „miękki, liberalny autorytaryzm”. Tym usprawiedliwiano zresztą traktat monachijski.

 

Miękki autorytaryzm Hitlera uważany był za wybaczalny, a nawet korzystny jako środek przeciw ostremu autorytaryzmowi Stalina.

 

Miękki autorytaryzm Łubianki uważany jest za korzystny środek przeciw rosyjskiemu barbarzyństwu.

 

Twardość kamienia mierzy się oporem, jaki stawia on diamentowi. Przestępczy charakter każdej dyktatury polega na tym, że przeciwstawia się ona ostro normalnemu życiu ludzkiemu. Opowieści o różnych nieprawdopodobnych niebezpieczeństwach, którym ona zapobiega, to po prostu demagogia.

 

Dyktatury stają się miękkie, kiedy zniszczą już normy. To nie jest miękkość bezzębnego, lecz miękkość sytego ludożercy. Gdyby Hitler nie zaczął wojny, lecz stopniowo do 1945 roku zlikwidowałby wszystkich Żydów i komunistów, to jego dyktatura stałaby się właśnie miękka. Despotyzm podobny jest do angielskiego trawnika: najpierw brudne i niewdzięczne operacje przy usuwaniu naturalnej murawy oraz kopaniu w ziemi, a potem można już tylko regularnie i miękko przystrzygać.

 

Miękki autorytaryzm Kremla lat 2000-ych to właśnie przystrzyganie tego, co zrobiono w latach 1990-tych. Dla kogoś, oczywiście, lata 1990-te to okres niesłychanego wzbogacenia się, ale dla setek tysięcy martwych mieszkańców Rosji – to lata wojny, prawdziwej wojny w Czeczenii, prawdziwego rozstrzelania prawdziwego Białego Domu, prawdziwych zabójstw prawdziwych dziennikarzy.


fot.

 

Okazuje się, że wystarczy tylko przeczekać, przeżyć. Przez jakiś rok drukować w gazecie przejmujące wspomnienia o tym, że jej współpracownika zabili wojskowi – a potem można już podać rękę mordercy. To się nazywa „zmiękczenie”. Tylko czy autorytaryzm rzeczywiście się zmiękczył? To zmiękczyło się sumienie.

 

Miękki” czyli po angielsku soft. „Miękki autorytaryzm” nie zabija żelazem, ten etap ma on już za sobą. On zabija systemowo – pozbawiając ludzi możliwości prawdziwie, a nie „po potiomkinowsku” wchodzić ze sobą w relacje, mówić, tworzyć.

 

Soft wykorzystywany jest jeszcze w określeniu soft porno, czyli „miękka pornografia”. Rosjanie tłumaczą to z jakichś powodów jako „miękką erotykę”, chociaż erotyka jest w sumie miękką pornografią. Miękki autorytaryzm Putina zezwala na organizowanie pikiet w obronie Chodorkowskiego. Jednak tak jak istota procesu pozostaje ta sama w pornografii pod prześcieradłem czy bez prześcieradła, tak istota autorytaryzmu pozostaje ta sama z pikietami czy bez pikiet. Zgwałcona jest sprawiedliwość, a człowiek pozbawiony wolności i poddany represjom.

 

Najstraszniejsze w tekście Michnika jest odwołanie się do Moskwy roku 1937. Dla Rosji „rok 1937” to jak „Oświęcim” dla Niemiec i całego świata.


Jaki jest sens Oświęcimia? Dlaczego mówi się o niemożliwości „teologii po Oświęcimiu” czy „filozofii po Oświęcimiu”? Czyżby Oświęcim nauczył nas, że istnieje jakiś liczbowy przedział w likwidacji ludzi, po przekroczeniu którego autorytaryzm staje się już ostry? Jeśli więc zabije sześć milionów – to jest ostry, a jeśli tylko kilkaset tysięcy mieszkańców Czeczenii (warto przypomnieć, że nie tylko samych Czeczenów) – to znaczy, że jest miękki?

 

Nie! Nauka, jaka wynika z doświadczenia Oświęcimia, jest całkiem przeciwna. Nie można czekać na to aż pojawi się druga ofiara. Między drugą a sześciomilionową ofiarą przedział jest niewielki. Tak samo drogocenne jest życie Michnika, starszego, rozumnego i sytego Polaka, oraz życie czeczeńskiego podrostka, niewykształconego i biednego, zastrzelonego na mocy kremlowskiego przywileju przy zbieraniu czosnku - i nieważne jest, czy strzelał Rosjanin, czy Czeczeniec, gdyż palec, który pociągał za spust, nie ma narodowości. To wstyd mierzyć miękkość bezprawia liczbą ludzi posłanych za kratki. Tylko swojego kata ma prawo człowiek nazwać „miękkim katem” lub „liberalnym katem”. Nazywanie tak cudzego kata jest niedopuszczalne.

 

Słowo „liberalny” w ustach Michnika oznacza, niestety, to samo , co we współczesnej mowie rosyjskiej „tani”. „Demokratyczne ceny”, „liberalne ceny”. „Tani” to znaczy „złej jakości”, „krótkiego terminu przydatności”. Czy rosyjski liberalizm to taniocha, która szybko się zużywa? Nie, Michnik nie jest durniem. Żadnego liberalizmu nigdy w Rosji do tej pory nie było, toteż ocenianie jego jakości jest niemożliwe. Były i są imitacje, ale nie będziemy przecież oceniać kolekcji Armaniego na podstawie podróbek.

 

Liberalny autorytaryzm” - to autorytaryzm, który udało się tanio dostać i wkrótce się zużyje. Oto co Michnik miał na myśli – i nie można przeciw temu nie wystąpić. Autorytaryzm współczesnej Rosji został okupiony ogromną cenążyciem wielu ludzi, których twórcy tego systemu zabili, okaleczyli, moralnie zdeformowali. Mieć nadzieję, że ten autorytaryzm szybko się zużyje, to tak, jakby mieć nadzieję, że wyblakły stalowy łańcuch zerwie się nagle, zamieniając w drogi i błyszczący złotem.

 

Michnik nazywa sam siebie antysowieckim rusofilem. „Antysowiecki” - to się zgadza, za to serdeczne dzięki, gdyż niewielu już ludzi tego pokroju nazywa rosyjski autorytaryzm autorytaryzmem i przypomina o jego powinowactwie z autorytaryzmem sowieckim. „Rusofil”... Kochać Rosjan i Rosję oznacza nie kochać despotyzmu w miękkich szatach i nadwornych liberałów spreparowanych w kremlowskich laboratoriach po to by zadowolić Michnika, oznacza zaś kochać wolność. Będzie wolność – będzie i Rosja. Będzie zaś autorytaryzm, choćby najbardziej miękki – nie będzie Rosji. Na razie jej nie ma, i nie należy swoimi miękkimi, usypiającymi mowami przeszkadzać, by ta Rosja powstała.

 

Ks. Jakow Krotow