George Orwell to jeden z najsłynniejszych pisarzy w historii, autor tak kultowych książek jak "Rok 1984", czy "Folwark zwierzęcy". Mało kto jednak wie, że był on zdecydowanym przeciwnikiem aborcji.

Choć Orwell był agnostykiem, a jedyny kontakt z religią miał w dzieciństwie, pozostawał przeciwnikiem, a wręcz jednoznacznym i ostrym krytykiem aborcji. Swoje stanowisko wywodził nie z przesłanek religijnych, ale czysto rozumowych, które prowadziły go do jednoznacznego wniosku, że człowiek staje się człowiekiem już w momencie poczęcia i jako takiemu należy mu się opieka i ochrona.

O stanowisku Orwella wobec aborcji, które dla wielu może być zaskakujące, pisał na łamach portalu Life Site News Jonathon von Maren. Przywoływał teksty pisarza, w których wyrażał swój stosunek do aborcji.

Von Maren przywołuje znamienne słowa Orwella z książki "Anglicy i inne eseje", gdzie pisał ze zgrozą:

"Daje się zauważyć, że w Anglii w ciągu ostatnich trzydziestu lat aborcja, teoretycznie nielegalna, postrzegana jest raczej jako nic nie znaczący grzeszek, jest to".

Orwell uznawał taką postawę za niewłaściwą i stwierdzał, że fakt jej upowszechnienia w społeczeństwie stanowi dla niego niebezpieczeństwo.

Naczelnym świadectwem stosunku pisarza do aborcji jest jednak jego mało znana powieść powstała w latach trzydziestych - "Wiwat aspidistra!". W tej książce poznajemy Gordona Comstocka - młodego, inteligentnego dobrze zapowiadającego się przedstawiciela międzywojennej brytyjskiej klasy średniej. Bohater, bojąc się jednak zamknięcia w drobnomieszczańskich schematach, wybiera inną drogę życiową, niż ta, której oczekuje od niego rodzina. Zamiast przyjąć intratną posadę, postanawia spróbować sił jako poeta. Udaje mu się nawet sprzedać wiersz go gazety, jednak nie odnosi wielkich sukcesów, a w niedługim czasie zaczyna częściej zaglądać do kieliszka...

Jego problemy pogłębiają się, gdy dowiaduje się, że jego dziewczyna jest w ciąży. Bohater jest w szoku i w pierwszym odruchu myśli o aborcji. Zaczyna jednak zastanawiać się nad istotą ludzkiego życia, m.in. udaje się do biblioteki i oddaje się lekturom. W niedługim czasie dochodzi do wniosku, że poczęte życie nie jest niczym innym, jak tylko człowiekiem - człowiekiem, za którego od teraz to właśnie on jest odpowiedzialny. Choć wcześniej Gordon robił wszystko, by nie zostać tytułową aspidistrą (wyjątkowo wytrzymała roślina hodowana w przeciętnych domach angielskich), w obliczu swojej wewnętrznej przemiany, postanawia porzucić marzenia i zaopiekować się rodziną.

Powieść Orwella niektórzy odbierają jako opowieść pesymistyczną, inni zaś widzą w niej nadzieję, gdyż pokazuje, że czasem rezygnacja z niektórych marzeń i pozornej wolności może przynieść prawdziwe szczęście. Orwell przedstawia też w "Wiwat aspidistra!" bardzo ważny problem moralny, tworząc opozycję między odpowiedzialnością, a egoizmem.

Stanowisko pisarza w sprawie aborcji, jakie możemy wyczytać z kart powieści jest jasne. Człowiek jest człowiekiem od początku, a pozbawienie go życia to morderstwo, nie ma półśrodków.

W tym kontekście warto przywołać również inne znamienne słowa Orwella pochodzące z jego książki "Polityka i język angielski" wydanej w 1946 roku, w których w alegoryczny sposób sprzeciwiał się językowi polityki spłaszczającymi pojęcia, które powinny być jasne i klarowne:

"Język polityki jest skonstruowany w ten sposób, aby nadawać kłamstwom wyglądu prawdy, a morderstwo przedstawiać jako akceptowalne. Język polityki stara się nadać wrażenie solidności czemuś, co jest ulotnym wiatrem".

Stanowisko George'a Orwella jest o tyle nietypowe, że nie wynika z religii, ale z samego rozumu. Dla wielu taka postawa agnostyka i socjalisty może być zaskakująca, jednak pokazuje, że lewicowe ideologie próbujące przekonać społeczeństwo do tego, że aborcja to "prawo człowieka", po prostu mijają się z faktami.

daug/na podst. lifesitenews.com