Niepełnosprawność w Grecji, zwłaszcza umysłowa to często powód do wstydu - relacjonuje BBC.
„9-letnia Jenny kołysze się w przód i tył, spoglądając przez drewniane kraty. Kiedy drzwi zostają otwarte, zeskakuje na kamienną podłogę i wtula się w ramiona pielęgniarki. Po kilku minutach pozwala znów zamknąć się w drewnianej klatce. Nie stawia zbytniego oporu. Znów znajduje się w klatce, która od dwóch lat jest jej domem" - relacjonuje BBC.
Jenny ze zdiagnozowanym autyzmem przebywa w placówce dla niepełnosprawnych dzieci w miasteczku Lechaina, w południowej Grecji. Prócz niej znajduje się tam jeszcze 60 innych dzieci. Większość z nich zamykana jest w klatkach lub specjalnych celach.
Możliwość wyjścia poza mury placówki jest dla dzieci rzadkością.
Jak informuje BBC wolontariusze, którzy kilka lat temu odwiedzili centrum, postanowili udokumentować całą sytuację i przesłać ją politykom zasiadającym w gremiach Unii Europejskiej, oraz organizacjom zajmującym się prawami człowieka. W odpowiedzi otrzymywali jedynie maile z podziękowaniami za relację, bez konkretnych obietnic działania. Najczęściej byli ignorowani.
Ich relacja zwróciła dopiero uwagę greckiego Rzecznika Praw Dziecka, który odwiedził centrum w 2010 roku. Po wizycie opublikował raport potępiający praktyki stosowane w ośrodku. "Poniżające warunki życia, pozbawienie opieki i wsparcia, stosowanie leków uspokajających, przywiązywanie dzieci do łóżek, czy zamykanie ich w klatkach to praktyki, które naruszają elementarne prawa człowieka" – podkreślał.
Rzecznik zwrócił również uwagę na fakt, że ze względu na brak odpowiedniego nadzoru w centrum miało miejsce kilka zgonów. W 2006 zmarł 15-letni podopieczny ośrodka wskutek zadławienia przedmiotem, który przypadkowo połknął. Jak wykazała jednak sekcja zwłok, jego żołądek był pełen kawałków tkanin, nici i bandaży.
To właśnie po tym wypadku stwierdzono, że jedynym sposobem, by chronić dzieci przed zranieniami, będzie zbudowanie dla nich odpowiednich klatek.
W raporcie Rzecznika Praw Obywatelskich wyraźnie pojawia się jednak stwierdzenie, że zamykanie dzieci w klatkach i tym podobne praktyki są niezgodne z prawem. Rzecznik wezwał rząd grecki do podjęcia natychmiastowych kroków w celu naprawienia sytuacji.
Zmiany jakie nastąpiły od tego czasu są jedynie powierzchowne. Problemem nadal jest zbyt mała liczba opiekunów. Na dwudziestu mieszkańców centrum przypada tylko jedna pielęgniarka i jeden asystent. Same klatki postrzegane są w pozytywnym świetle, jak relacjonowała pracująca tam pielęgniarka wcześniej trzeba było przywiązywać dzieci do łóżek. Dzięki wprowadzeniu specjalnych klatek - nie ma takiej konieczności – relacjonuje za BBC serwis Interia.pl.
Także dyrektor centrum, Gina Tsoukala tłumaczy, że klatki są koniecznością, bo chronią dzieci przed ewentualnymi urazami, a centrum nie stać ich na zatrudnienie większej liczby personelu.
ed/Interia.pl