Już na początku kwietnia "Super Express" informował o pewnych wytycznych, którym muszą sprostać niemieccy dziennikarze, kiedy piszą o Polsce. Po prawie dwóch miesiącach od tej informacji można stwierdzić, że coś w tym jest...

- Niemieccy dziennikarze spotykają się z przedstawicielami rządu kanclerz Angeli Merkel oraz otrzymują wytyczne, w jaki sposób pisać o Polsce. Media mają m.in. sprawdzać polską reakcję na krytykę, kwalifikować nasz kraju, jaki "dziki Wschód", czy wspominać o "putinowskim modelu władzy" – informował "Super Express".

Gazeta powołała się na notatkę posła Prawa i Sprawiedliwości Tadeusza Dziuby, który 17 marca napisał w tej sprawie do rządu. Według niego, w jednym z departamentów niemieckiego MSZ odbyło się kilkugodzinne spotkanie dla prasy, podczas którego miano dyskutować m.in. o sposobie informowania o polityce rządu Beaty Szydło.

"Krytyka ze strony opiniotwórczych dzienników niemieckich ma zastąpić wyrażanie krytyki przez rząd i przedstawicieli koalicji rządzącej (...) Dziennikarze mają opisywać antydemokratyczne działania rządu, kwalifikować Polskę jako dziki Wschód, podnosić demontowanie państwa prawa i zarzucać, że paraliżowanie państwa prawa w Polsce zagraża bezpieczeństwu całej UE" – informował Dziuba.

"Dziennikarze mają testować polską reakcję na krytykę Polski za realizację "putinowskiego modelu władzy", mają opisywać "antydemokratyczne działania rządu", kwalifikować Polskę jako "dziki Wschód", podnosić "demontowanie państwa prawa" i zarzucać, że "paraliżowanie państwa prawa w Polsce zagraża bezpieczeństwu całej UE" - czytamy w notatce polityka PiS.

Wygląda tak jakoś... prawdziwie

tg/se.pl