Mająca siedzibę w Augsburgu firma odrzuca krytykę, jakoby zarabiała na pornografii. „Pornografia” jest pojęciem jednoznacznie określonym przez prawo, uważają właściciele wydawnictwa i podkreślają, że w jego asortymencie nie ma i nigdy nie było książek o tej tematyce, a informacje, jakoby „Kościół katolicki zarabiał na pornografii” są „nieprawdziwe i oszczercze”.



Należące do Kościoła od 30 lat wydawnictwo zatrudnia 6,4 tys. pracowników, a jego roczne obroty wynoszą około 1,6 miliarda euro. O jego sile świadczy wykupienie w kwietniu br. od Bertelsmanna działającego w Polsce wydawnictwa Świat Książki, przez co jest ono obecne również w naszym kraju. Udziałowcami Weltbildu jest 12 katolickich diecezji w Niemczech, Związek Diecezji Niemieckich (VDD) i duszpasterstwo wojskowe w Berlinie. Największe udziały mają: VDD – 24,2 proc.) oraz archidiecezja Monachium i Fryzyngi – 13,2 proc. i diecezja Augsburg – 11,7 proc.



O tym, że w ofercie augsburskiej firmy znajdują się liczne tytuły z pogranicza erotyki i pornografii, mówiono od lat. Od dłuższego czasu wzburzeni katolicy, zarówno indywidualnie jak i zbiorowo, przesyłali listy protestacyjne i dokumenty dowodzące jednoznacznie, że erotyka stanowi sporą część internetowej oferty tego wydawnictwa. Jej treść ustalają wspólnie Weltbild i współpracująca z nim duża, prywatna sieć 35 księgarni Hugendubel. Dotychczas na zarzuty te reagowano standardowo, przerzucając odpowiedzialność na drugiego partnera, podkreślając przy tym stale, że wydawnictwo stosuje filtr wyłapujący niestosowne treści. Nie był on jednak zbyt szczelny.



Kilka dni temu, po posiedzeniu Rady Nadzorczej Weltbildu, jej dotychczasowy przewodniczący Klaus Donaubauer i sekretarz episkopatu niemieckiego Hans Langendörfer we wspólnym oświadczeniu stwierdzili, że „grupa wydawnicza Weltbild jest największym przedsiębiorstwem księgarskim w Niemczech i dlatego ponosi szczególną odpowiedzialność społeczną”. Zapewnili jednocześnie, że oferta wydawnictwa jest systematycznie kontrolowana pod względem wartości łączących udziałowców.



Tymczasem głosy protestów i oburzenia, również ze strony hierarchów Kościoła katolickiego, nie ustają. Już po raz kolejny – w przededniu zaplanowanego na 21 listopada posiedzenia Rady Stałej Episkopatu – wypowiedział się krytycznie na ten temat metropolita Kolonii kard. Joachim Meisner. Zażądał „radykalnego” odstąpienia diecezji niemieckich od Weltbildu. „Od lat powtarzam w episkopacie, że musimy się rozstać z tym przedsiębiorstwem” – oświadczył kardynał na łamach berlińskiego „Welt am Sonntag”. Wyjaśnił, że „nie może tak być, że w tygodniu zarabiamy pieniądze na tym, przeciwko czemu występujemy w naszych niedzielnych kazaniach. To po prostu skandal!”.



Oburzenia nie ukrywa również niemiecka zakonnica i obrończyni praw kobiet Lea Ackermann. W wywiadzie dla ukazującego się w Würzburgu „Tagespost” zarzuciła ona grupie wydawniczej z Augsburga wykorzystywanie kobiet jako „towaru” służącego czerpaniu korzyści finansowych.


Do całej sprawy odniósł się też Benedykt XVI. Podczas audiencji dla nowego ambasadora Niemiec przy Stolicy Apostolskiej 7 listopada powiedział, że Watykan zatroszczy się o to, aby Kościół katolicki w tym kraju „bardziej zdecydowanie i wyraźniej” wypowiedział się przeciw rozpowszechnianiu w internecie materiałów o charakterze erotycznym i pornograficznym.



Wszyscy czekają w napięciu, w jakim kierunku potoczą się sprawy. Mówi się, że wydawnictwo może zostać sprzedane, ale rozważane są także zdecydowane zmiany personalne w jego Radzie Nadzorczej (jej przewodniczący już złożył rezygnację) i w sekretariacie niemieckiego episkopatu. Niektórzy biskupi domagają się wglądu w finanse VDD i dokładnego wyjaśnienia, na co wydawane są pieniądze tej organizacji, bo na przykład „większość biskupów diecezjalnych nie wie dokładnie”, kto otrzymuje 14-15 milionów euro z funduszu VDD przeznaczonego na media. Dyrektor finansowy diecezji augsburskiej oświadczył, że jego propozycje rozwiązań w debacie wokół wydawnictwa Weltbild nie znalazły dostatecznego poparcia udziałowców.



Diecezja ta ustami swego rzecznika Markusa Kremsera ogłosiła, że ustąpienie przewodniczącego Klausa Donaubauera należy rozumieć jako „pierwszą decyzję personalną”. Kremser nawiązał do debaty „wokół powiązań przedsiębiorstwa z produkcją i rozpowszechnianiem produktów literackich, głęboko sprzecznych z godnością człowieka, a więc z tym, co głosi i czego naucza Kościół katolicki” i zapowiedział, że diecezja augsburska „ma już od pewnego czasu pewien wyraźny plan”, ale musi go omówić z innymi udziałowcami.



Przed poniedziałkowym zebraniem Rady Stałej Episkopatu pojawiają się też głosy w sprawie ograniczenia uprawnień sekretariatu Niemieckiego Konferencji Biskupów w Bonn. Wielu biskupów narzeka bowiem, że w przeszłości często ogłaszano różne oświadczenia episkopatu, które nie były uzgadniane z biskupami.

 

KAI