Okazuje się, że zamachowiec, który w zeszłym roku w Berlinie rozjechał kilkanaście osób, już wcześniej był obserwowany przez niemiecką policję.

Anis Amri, terrorysta, który na bożonarodzeniowym jarmarku rozjechał 12 osób uprowadzoną polską ciężarówką, powinien był zostać wcześniej aresztowany za handel narkotykami, ujawniło śledztwo w policji berlińskiej. Podsłuch jego telefonu, jaki prowadzono do czerwca 2016 roku ujawnił, że Amri był znaczącym handlarzem narkotyków. Jednak z niewiadomych powodów nie został aresztowany a podsłuch, na którego pozwolenie policja miała czas do października, został w czerwcu zlikwidowany.

Dla ukrycia swoich błędów policja berlińska część dokumentacji ukryła a część sfałszowała. W styczniu br. sporządziła notatkę, że Amri jest drobnym handlarzem narkotyków, ale antydatowano ją na listopad 2016 czyli okres przed zamachem.

Były również inne powody, dla których Amri powinien był zostać wcześniej zatrzymany w oczekiwaniu na deportację: nielegalne przekroczenie granicy, używanie kilku fałszywych tożsamości, niepodanie miejsca zamieszkania – ale nie został zatrzymany.

jsl/Euroislam.pl