We wtorek w Hildesheim pod Hanowerem w Dolnej Saksonii niemiecka policja przeprowadziła akcję przeciwko islamistom. Uczestniczyło w niej ok. 370 funkcjonariuszy.
Policjanci przeszukali tamtejszy meczet oraz mieszkania członków tzw. "Niemieckojęzycznego Koła Islamskiego" (DIK), uważanego za miejsce spotkań salafitów.
Operacja zaczęła się o godzinie 6 rano. Jak na razie brak informacji o zatrzymaniach. Wcześniej ministerstwo spraw wewnętrznych Dolnej Saksonii zdelegalizowało DIK.
W ocenie służb stowarzyszenie prowadziło działalność , która miała na celu radykalizację muzułmanów mieszkających na terenie Niemiec i przygotowanie ich do udziału w walkach po stronie ISIS w Syrii i Iraku. Kontakty z meczetem w Hildesheim utrzymywał sprawca ubiegłorocznego ataku na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie, w którym zginęło 12 osób. Policja dysponuje zdjęciami, na których widać, jak Amri wychodzi ze wspomnianego meczetu.
Hildesheim, Getynga oraz okolice tych miejscowości uważane są za bastion salafitów. W tym właśnie regionie działał propagujący nienawiść kaznodzieja Abu Walaa, aresztowany w listopadzie 2016 roku.
"Delegalizując stowarzyszenie rozbiliśmy ośrodek radykalnego środowiska salafitów . Działania władz skierowane są przeciwko "zaślepionym fanatykom", którzy wykorzystują religię do swoich celów, a nie przeciwko pokojowo nastawionym muzułmanom - powiedział szef MSW Dolnej Saksonii, Boris Pistorius.
Polityk SPD jest krytykowany przez opozycję za błędy w postępowaniu z islamistami. Opozycja uważa, że władze Dolnej Saksonii nie wykazały należytej determinacji, by deportować Amriego do Tunezji.
Według szacunków niemieckich służby specjalnych, w Niemczech działa blisko 10 tys. Kilka lat temu było ich zaledwie 3,8 tys. Służby ostrzegają, że środowisko radykalnych islamistów staje się coraz mniej centralistyczne, a bardziej lokalne, co utrudnia ich kontrolę.
JJ/PAP, Fronda.pl