O problemie pisze "Rzeczpospolita", która przytacza historię 24-letniego Jana. Razem z siedem lat młodszą żoną Alexandrą do niedawna mieszkali w Berlinie, teraz przebywają w jednym z obozów islamskich w Pakistanie. – Nie wyobrażam sobie życia wśród niewiernych – mówił Jan swojej rodzinie przed wyjazdem.

Jan jest jednym z kilkudziesięciu tysięcy Niemców, którzy przeszli na islam. Niemiecki kontrwywiad ma już na liście przynajmniej 100 nazwisk tych z nich, którzy osiedlili się w ostatnich latach na pograniczu afgańsko-pakistańskim. Wielu uczy się tam posługiwać bronią i materiałami wybuchowymi.

Jak ocenia ekspert ds. terroryzmu Erich Schmidt-Eenboom, po stronie talibów walczy w Afganistanie około 50 obywateli Niemiec. Znany jest przypadek Cüneyeta Cifciego, spokojnego pracownika firmy Bosch z rodziny tureckiej, który dwa lata temu wysadził się w powietrze w Afganistanie, zabijając cztery osoby.

W Internecie można znaleźć ogłoszenia pośredników, którzy organizują przerzut chętnych do Afganistanu. Tygodnik "Der Spiegel" informuje, że jedno z takich ogłoszeń znalazł właśnie Jan. Zamieściła je organizacja Deutsche Taliban Mudschahidin, która jesienią ubiegłego roku groziła przeprowadzeniem zamachów bombowych w Niemczech.

Trzy lata temu policja wpadła na trop trzech Niemek, konwertytek, które przez Internet szukały kontaktów z organizacjami terrorystycznymi. Szybko jej zidentyfikowano. Jedna z kobiet zapewniała, że chce zostać szahidką. W podróż do raju zamierzała zabrać własne dziecko.

AJ/Rp.pl

 

/