Na początku czerwca zamordowano w Niemczech Waltera Lübcke, polityka CDU, przewodniczącego prezydium rejencji Kassel w Hesji. Lübcke został zastrzelony na tarasie domu; zabójca strzelił mu w głowę z pistoletu z bliskiej odległości.

Morderca to 45-latek związany z ruchem neonazistowskim. Lübcke zginął prawdopodobnie ze względu na politykę migracyjną, jaką prowadził on i jego partia.

Morderstwo stało się powodem nawoływania do ograniczenia wolności w RFN. W takim duchu wypowiedział się na łamach "Die Welt" Peter Tauber, były sekretarz generalny CDU. Według tego bliskiego Angeli Merkel polityka należy w sposób brutalny ograniczyć swobodę niemieckiej prawicy.

Jak pisze Tauber, przedstawiciele państwa niemieckiego są dziś na liście neonazistów. Wcześniej w Niemczech śmierci uniknęła cudem burmistrz Kolonii, Henriette Reker, zaatakowana nożem. Niemieckie służby uważają, że w Niemczech działają 24 tysiące "prawicowych ekstremistów", z których połowa ma być "gotowa do przemocy".

Według Taubera za nakręcenie nienawistych emocji odpowiada między innymi partia Alternatywa dla Niemiec, między innymi dawna polityk CDU, Eryka Steinbach. Tauber zapewnia, że nie chce porównywać obecnego stanu RFN do okresu Republiki Weimarskiej; wówczas doszło do łącznie ponad 500 mordów politycznych. J

ego zdaniem trzeba zapobiec podobnemu rozwojowi wypadków. "Matki i ojcowie ustawy zasadniczej dali nam do ręki ostry miecz dla ochrony konstytucji. Nadszedł czas, by go użyć" - pisze polityk. I wzywa do odbierania praw do wolności słowa i zgromadzeń tym wszystkim, którzy "wpisują się w walke z naszą wolnością".

"By powiedzieć krótko, nie chodzi mi o pozbawienie obywatelstwa, ale o wykluczenie z polityki wrogów naszej konstytucji" - przekonuje Tauber.

Mówiąc krótko: wpływowy niemiecki polityk z CDU chce odebrać prawo do udziału w życiu politycznym całej prawicy. 

Tak wygląda wolność słowa po niemiecku.

bsw