Niemcy są rozczarowani zakończonym w Taorminie na Sycylii szczytem G7. Za fiasko spotkania obwiniają prezydenta USA Donalda Trumpa, który – zdaniem niemieckich komentatorów – blokował porozumienia. Kanclerz Angela Merkel szczególnie ostro skrytykowała amerykańskiego prezydenta za zablokowanie porozumienia klimatycznego.

Jak pisze „Frankfurter Algemeine Zeitung”, „miniony tydzień pokazał Europie, że musi dbać sama o własne interesy, a na obecnego amerykańskiego prezydenta nie można liczyć”. „Nowicjusz jedynie osłabił szczyt G7” - stwierdza z kolei „Sueddeutsche Zeitung”.

Dla Niemców najważniejszym wydarzeniem szczytu pozostała kwestia zablokowania przez USA porozumienia paryskiego. Kanclerz Merkel na zakończenie spotkania w Taorminie przyznała, że dyskusja z Trumpem na temat ograniczenia emisji gazów cieplarnianych była „bardzo trudna, żeby nie powiedzieć niesatysfakcjonująca”.

– Nie ma dotychczas żadnych przesłanek pozwalających przypuszczać, że Stany Zjednoczone Ameryki zaakceptują paryskie porozumienie lub go nie zaakceptują. W związku z tym, nie zastanawiając się długo, pokazaliśmy bardzo wyraźnie, że my, czyli sześciu członków G7 oraz przedstawiciele Unii Europejskiej, nie zrezygnujemy z naszego stanowiska - powiedziała Merkel.

Podpisane na szczycie G7 porozumienia, uznające co prawda prawa migrantów i uchodźców, ale jednocześnie zapewniające państwom prawo do kontroli granic, niemieckie media nie uznały za istotne.

Podobnie niewielkim echem odbił się apel do Rosji o przestrzeganie umów w sprawie Ukrainy. Dziennik „Rheinische Post” nazwał te porozumienia wręcz „minikompromisami”.

przk/tvp.info