Niemieckie gazety skomentowały ponowne cofnięcie wizy Novakowi Djokoviciowi przez władze australijskie.

Zamieszanie wokół Djokovicia ma związek ze szczepieniami przeciwko koronawirusowi. Tenisista szczepić się nie chce, jednak aby wziąć udział we wielkoszlemowym turnieju Australian Open, musi przedstawić dowód szczepienia. Akceptowalne jest także uznane zaświadczenie medyczne o przeciwwskazaniach do szczepienia.

Djokoviciowi udało się wygrać pierwszą batalię z władzami australijskimi, jednak następnie ponownie cofnięto mu wizę. Stawia to jego udział w turnieju pod ogromnym znakiem zapytania.

"Premier bronił decyzji swojego rządu o wydaleniu gwiazdy sportu. Powoływał się przy tym na Australijczyków (...). Oczywiście, presja na rząd (...) jest bardzo silna. Nikt nie może sprawiać wrażenia równiejszego od innych; nawet jeśli można zastosować dopuszczalny wyjątek od reguły. Niezależnie od wyniku tej sprawy, przypomina ona o nierównościach, które muszą być uzasadnione w obliczu kryzysu: gdy milionerom wolno się bawić, a dzieciom nie; gdy sport jest ważniejszy od teatru. (...) Zasady obowiązują tak samo jak ustalone wyjątki. Nikt, żadna grupa ani instytucja nie powinny być kozłem ofiarnym w sytuacji kryzysowej; w sytuacji, której wszyscy muszą wspólnie stawić czoła" - czytamy na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung.

"Australia być może przesadziła ze swoją rygorystyczną polityką pandemiczną. Może być nawet tak, że wobec wariantu Omikron, który wymyka się ochronie dawanej przez szczepionki, wkrótce nie będzie już sensu nalegać na szczepienia dla przyjeżdzających. Ale nie o to chodzi w sprawie Djokovicia. W Australii obowiązują odpowiednie przepisy. Dotyczą one również cudzoziemców ubiegających się o wizy. Rząd Morrisona naraziłby się na kompromitację, gdyby nie zastosował prawa wobec kogoś, kto jest lepszy w uderzaniu filcowych piłek nad siatką niż inni obywatele" - uważa z kolei komentator Sueddeutsche Zeitung.

W ocenie publicysty Die Welt, "fakt, że Djoković mógł pozostać w tym kraju przez dziesięć dni, mimo że najwyraźniej można mu udowodnić, że w sposób oczywisty naruszył przepisy wjazdowe, jest policzkiem dla wszystkich tych, którzy zostali zawróceni na australijskich lotniskach podczas pandemii lub którzy musieli zostać rozdzieleni z bliskimi na dłuższy czas".

jkg/deutsche welle