Od kilku dni w Polsce trwa spektakl medialny pod tytułem „choroba Jarosława Kaczyńskiego”. Wbrew pozorom, to nie sympatycy czy politycy PiS, którym przypisuje się bezgraniczne uwielbienie dla prezesa, graniczące wręcz z religijną czcią, a także brak umiejętności podejmowania jakichkolwiek decyzji bez „błogosławieństwa” Kaczyńskiego, ów spektakl nakręcają. Jeśli wpiszemy w Google chociażby hasło „Jarosław Kaczyński w szpitalu”, zobaczymy, że o zdrowie lidera Prawa i Sprawiedliwości najbardziej „martwią się” media raczej nieprzychylne obecnemu rządowi.

Czynią to zresztą w sposób wręcz obrzydliwy. W samych tytułach stwarzają wokół choroby prezesa PiS aurę „tajemniczości”, sugerują, że nie do końca chodzi „tylko” o kolano, podkreślają również, że Kaczyński „bał się operacji”, więc wyszedł ze szpitala w sobotę, jednak już w niedzielę musiał tam wrócić. Do tego- jak najgorsze zdjęcie ilustrujące cały materiał. Może być to fotografia, na której przewodniczący PiS wygląda na zmęczonego, osłabionego czy chorego, z trudem wysiada z samochodu w asyście ochroniarzy czy wręcz... zdjęcie karetki

Pytanie, czy przypadkiem nie chodzi o to, by stworzyć wrażenie, że z prezesem PiS jest gorzej, niż nam wszystkim się wydaje, że Jarosław Kaczyński wręcz umiera, a także... podburzyć nienawistników. Czytając bowiem komentarze pod tymi artykułami choćby na samym tylko Facebooku, można się przerazić. Pół biedy, gdy piszą to anonimowi „trolle” z pustymi profilami założonymi trzy dni temu, zwierzętami, landszaftami lub karykaturami polityków PiS na zdjęciu profilowym i może najwyżej piętnastoma znajomymi. Nie brakuje bowiem „statecznych” rodziców, dziadków, nauczycieli, wykładowców, osób, które przynajmniej na Facebooku mają wpisane, że ukończyły taką to a taką uczelnię i pracują w takiej to a takiej firmie, miłych z twarzy starszych pań z profilami pełnymi słodkich zdjęć z uśmiechniętymi wnukami, widoczkami znad morza czy przydomowego ogródka. Często to właśnie tacy ludzie piszą obrzydliwe, jadowite komentarze, niekiedy życzą śmierci prezesowi PiS albo podkreślają, że to "sprawiedliwość Boska" albo "karma", która "wraca". Człowiek zaślepiony nienawiścią często nie zada sobie trudu przeczytania całego artykułu, będzie cieszył się z choroby nielubianego polityka, drwił, czekał na śmierć, nawoływał do podania mu Pavulonu. 

W komentarzach częste są również insynuacje dotyczące rzekomej choroby psychicznej prezesa PiS, wysyłanie go do psychiatry, czy- na podstawie pytania w tytule- sugerowanie, że w rzeczywistości trafił do szpitala psychiatrycznego. Jest to tak samo obrzydliwe jak życzenia śmierci czy komentarze o "pavulonie". Dlaczego? Dlatego, że dyskryminuje osoby rzeczywiście chore psychicznie, korzystające z pomocy psychiatrów i psychologów, osoby, które musiały kiedyś znaleźć się na oddziale psychiatrycznym. A, uwaga, lekarz psychiatra jest takim samym lekarzem, jak każdy inny. W tym kontekście warto zapoznać się ze stanowiskiem Rzecznika Praw Obywatelskich, Adama Bodnara na temat wykorzystywania chorób psychicznych do walki politycznej.

Kiedy śledzimy to, co dzieje się w internecie wokół choroby lidera PiS, nasuwa się wrażenie, że ktoś tu chce przekazać nam "a może  wreszcie "zdechnie"?" W ten sposób można bowiem interpretować niektóre nagłówki, insynuacje i całe zamieszanie wokół choroby polityka. Wydaje się również, że chodzi o coś jeszcze. Poseł PO, były minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz krzyczał w niedzielę w dwóch programach publicystycznych, że niepełnosprawni leżą na sejmowych podłogach w Sejmie, a Jarosławowi Kaczyńskiemu dowozi się do domu kule. Również w komentarzach pod artykułami o stanie zdrowia prezesa PiS trwa licytacja, ile kto czekał na przyjęcie na oddział, operację lub wizytę u lekarza specjalisty, bo przecież to, że nie da się jednym ruchem naprawić zaniedbanej przez lata służby zdrowia to też wina Kaczyńskiego. Nic to, że w 2013 r. również ówczesny prezydent Bronisław Komorowski przebywał w szpitalu na Szaserów z powodu kontuzji kolana i przeszedł operację, zapewne szybciej i łatwiej niż pierwszy lepszy "Nowak" czy "Kowalski".

Teraz czas na kilka przykładów.

Wirtualna Polska i "Fakt" na tropie chorób Kaczyńskiego. Jeżeli nie kolano, to co? Rak? "Nie tym razem, szkoda!"-pomyśli taki nienawistnik, który zada sobie trud przeczytania artykułu.

"Okazuje się jednak, że nie leżał na ortopedii. Dwie doby był w salce VIP Kliniki Gastroenterologii, Endokrynologii i Chorób Wewnętrznych Wojskowego Instytutu Medycznego przy ul. Szaserów w Warszawie. Jak podaje "Fakt", powodem może być to, że ten odział to oczko w głowie dyrektora szpitala"-przeczytamy pod koniec tekstu. 

 

Onet. Gdyby sugerować się samym tytułem i opisem tekstu na facebookowej stronie, można odnieść wrażenie, że lider PiS jest wręcz umierający albo przynajmniej nie jest już w stanie dłużej być w polityce. Cóż, chodziło tylko o sobotnie spotkanie w Garwolinie, ale trzeba na tyle się wysilić, by kliknąć w link i jeszcze przeczytać choćby część artykułu. 

Prokremlowski Sputnik bardzo "martwi się" o prezesa PiS i jednocześnie pięknie buduje dramatyczny nastrój. Wydawać by się mogło, że Jarosława Kaczyńskiego do szpitala zabrała karetka, nigdzie bowiem nie wspomniano, że zdjęcie ma charakter ilustracyjny... A tu jeszcze w dodatku: "PiS się chwieje".

Pikio już chyba całkiem przesadziło... 

Komentarze wołają o pomstę do nieba. Nikt nawet nie zada sobie trudu, by usunąć te najobrzydliwsze. Prezentujemy je poniżej. Oto tolerancyjni, brzydzący się nienawiścią, wykształceni i światli przeciwnicy PiS:

 

 

Pytanie, czy nie jest trochę tak, że część mediów, niekoniecznie tabloidów, ale i portali postrzeganych jako poważne, tworząc taką narrację wokół choroby lidera PiS (sugestywne nagłówki, stwarzanie wrażenia, że coś jest przed narodem ukrywane, że bez Jarosława Kaczyńskiego państwo nie działa, a co bardziej prominentni politycy Zjednoczonej Prawicy już biją się o schedę), niejako ośmiela takich hejterów jak powyżej? Może komentowanie artykułów o chorobach czy nawet śmierci polityków lub sławnych osób powinno być zablokowane? Chyba że o to właśnie chodzi: "Niech sączy się jad, ważne że jest ruch"...

ajk/Facebook, Twitter, Fronda.pl