Doszczętnie skompromitowany były lider KOD, Mateusz Kijowski postanowił o sobie przypomnieć. W wywiadzie dla portalu naTemat.pl żali się na bardzo złą sytuację finansową, informuje, że myśli o emigracji, a o wszystko oczywiście obwinia "totalitarną władzę", porównując się do opozycjonistów czasów PRL.

Zapytany przez dziennikarkę portalu, Annę Dryjańską, jak mu się żyje bez KOD, odpowiedział, że jest "w złej sytuacji". 

"Nie jesteśmy w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb naszych dzieci. Jest problem nawet z zakupami spożywczymi. Na szczęście znajomi co jakiś czas robią nam zakupy czy coś ugotują. Dzięki nim jeszcze jakoś funkcjonujemy"- tłumaczy Kijowski. Jak dodaje, nie chce się użalać, bo "każdy widzi, że sytuacja w Polsce jest coraz bardziej opresyjna", "aparat represji pracuje pełną parą", coraz więcej ludzi ma różne kłopoty z policją czy prokuraturą. 

"Sprawa alimentów chyba najlepiej pokazuje, jak działa władza autorytarna. Od kilkunastu lat płacę alimenty przez komornika. Wszyscy wiedzą jak to było i o tym, że powstały zaległości, bo pisały o tym media."- opowiada były lider KOD, dodając, że w Polsce setki tysięcy rodziców obu płci nie płaci alimentów.

Zapytany o aferę fakturową, Mateusz Kijowski tłumaczył, że w pewnym momencie okazało się, iż nie ma za co żyć, z jego firmy zaczęli odchodzić pracownicy i pojawiła się decyzja, że KOD powinien w jakiś sposób umożliwić Kijowskiemu funkcjonowanie.

"Po ustaleniu ogólnych założeń i podjęciu decyzji zapadły ustalenia techniczne – będziesz wystawiał faktury za prace informatyczne, które wykonujesz. A kwoty będą zryczałtowane"- tłumaczy, dodając, że to wszystko było zaplanowane, była to wymierzona w niego intryga, dobrze przygotowana i sprawnie przeprowadzona.

"W państwie totalitarnym władza dąży do tego, żeby każdy był w jakimś konflikcie z prawem. Wtedy to władza może decydować, komu łaskawie odpuści, a kogo będzie ścigać dla przykładu. Ja nie należę do tych setek tysięcy, którzy nie płacą alimentów. Płacę, tylko że nie w całości, bo mnie nie stać. Ale jest powód, żeby to mnie wziąć na widelec"- żali się Kijowski, twierdząc, że "dorobiono mu gębę" i przez to nie może znaleźć pracy, zupełnie jak opozycjoniści w czasach PRL, którzy też dostawali "wilczy bilet". 

"Marzę o tym, żeby zacząć zarabiać, żeby być samodzielnym. Ale dzisiaj widzę tylko jeden sposób na to. I bardzo poważnie go rozważam. Emigracja"- tłumaczy. Zapytany o to, czy nie może pracować w Polsce, wykonywać choćby prac fizycznych, oświadcza, że jest na każdym kroku szykanowany i że nawet, jeżeli ktoś zaproponowałby mu skoszenie trawnika, Kijowski obawia się, że taka osoba mogłaby być "podstawiona".

Jeżeli do Bożego Narodzenia nie zmieni się jego sytuacja, były KOD-ziarz zamierza wyjechać do Londynu, lecz jeszcze nie zdecydował na 100 procent i musi zbadać różne możliwości.

Pytanie, czy ten człowiek naprawdę ma czytelników portalu naTemat albo i wszystkich Polaków za idiotów...

ajk/naTemat, Fronda.pl