O godzinie 17:00 w kilku  miastach Polski ruszył tzw. "Czarny Wtorek". W Warszawie pogoda nie dopisuje protestującym i zbierającym podpisy pod projektem "Ratujmy Kobiety", liberalizującym obecne prawo aborcyjne.

Organizatorki wydarzenia piszą w internecie: Nie składamy parasolek! 3 października 2017 robimy Wielką Zbiórkę! Maszerujemy, pikietujemy, demonstrujemy oraz ZBIERAMY PODPISY pod projektem Ratujmy Kobiety 2017!"

Projekt dotyczy m.in. edukacji seksualnej w szkołach, poszerzenia dostępu do antykoncepcji, jak również... Umożliwienia dokonania legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży. 

W Warszawie można zobaczyć m.in. takie transparenty jak: "Moja wagina- nie twoja broszka", "Piekło kobiet trwa". Kobiety ustawiły się z czarnymi parasolkami z literami tworzącymi napis: "Dość piekła kobiet".

W odpowiedzi na "Czarny Protest" organizowany jest "Kolorowy Wtorek". 

"Przychodzę tu z wkurzeniem.To nie rząd powinien decydować, co kobiety mogą robić ze swoją seksualnością"- mówiła jedna z uczestniczek w rozmowie z reporterem portalu Gazeta.pl.

Jednym z przewodnich haseł "Czarnego Wtorku" jest "Nie składamy parasolek". Całe wydarzenie jest m.in. rocznicą ubiegłorocznego Czarnego Protestu, do którego doszło w reakcji na prace Sejmu nad ustawą zakazującą aborcji.  W Krakowie uczestnicy udali się pod siedzibę Prawa i Sprawiedliwości. W Warszawie natomiast grupa o dość wymownej nazwie "Czarne Szmaty" zawiesiła na pomniku Syrenki Warszawskej czarną szarfę z napisem "Nie jesteś sama". 

"Hipokryci! Fanatycy! Poczujecie gniew ulicy!"- skandowano na ulicach polskich miast. 

Adrian Zandberg, lider Partii Razem, był łaskaw wyjawić cel protestu. Jak napisał na Twitterze, chodzi m.in. o złagodzenie prawa aborcyjnego. 

TVN24 zaznacza, że choć protesty odbywały się w kilku miastach Polski, to frekwencja była raczej dość mizerna, bo naliczono ok. 2 tysięcy osób. 

yenn/SE.pl, gazeta.pl, Fronda.pl