"Mówi się bowiem w świecie o Polakach jako o antysemitach, chociaż nie mieli swojego Lavala czy Brasillacha, a nie mówi się tak o Francuzach, którzy ich mieli. Dlaczego? Dlatego, że trzeba było znaleźć jakiś sposób, żeby usprawiedliwić Jałtę. Żeby mógł sobie Zachód powiedzieć: ,,Był taki naród, który wprawdzie od pierwszego dnia wojny walczył z Hitlerem, ale to był narod paskudny, nietolerancyjny i zrobił Żydom wiele złych rzeczy".

Pytanie za sto punktów: kto wypowiedział te słowa? Czy ich autorem jest któryś z prawicowych polityków? Nie, wręcz przeciwnie! Słowa te wypowiedział w czerwcu 1995 r. ktoś, z kim najczęściej, delikatnie mówiąc, zupełnie się nie zgadzamy, podobnie jak z innymi dziennikarzami publikującymi artykuły w jego gazecie. 

Jest to fragment tekstu... Adama Michnika. Naczelny "Gazety Wyborczej" wygłosił go na konferencji "Pamięć polska, pamięć żydowska" w Krakowie. Tekst został opublikowany w 29. numerze "Tygodnika Powszechnego" w lipcu 1995 r. 

"Problemem żydowskiej pamięci na temat Polski jest antysemityzm. Ale problemem polskiej pamięci jest to, że Polacy często spotykają się z niechęcią Żydów"- zauważa Michnik w bardzo obszernym tekście. Publicysta określa się w artykule raczej "Polakiem pochodzenia żydowskiego" niż "polskim Żydem" i zaznacza, że ma "poczucie nieklarowności własnego statusu", dlatego o stosunkach polsko-żydowskich wypowiada się raczej niechętnie.

Michnik w tekście z 1995 r. atakuje polskich biskupów za to, że "nie zrobili rachunku sumienia za polski antysemityzm", ale jednocześnie próbuje dociec, dlaczego to właśnie Polaków oskarża się o tę przywarę. 

"Wielokrotnie się zastanawiam, dlaczego w świecie nie panuje stereotyp, że Rosjanie są antysemitami. Nie ma takiego stereotypu. Albo dlaczego dzisiaj w Izraelu mówi się, że Holocaust robili naziści, a nie Niemcy? Nie chodzi o to, że Polacy nie mieli swoich faszystów. Mieliśmy. Każdy naród ich ma. I nie uważam za żadną polską zasługę tego, że Hitler nie znalazł u nas żadnego Quislinga czy Lavala - gdyby chciał, to pewnie by jakiegoś znalazł"-pisze redaktor naczelny "GW". Jednocześnie zauważa, że choć Polacy nie mieli swojego "Lavala czy Brasillacha", a np. Francuzi ich mieli, to właśnie ci pierwsi mają opinię "antysemitów". 

"Trzeba było znaleźć jakiś sposób, żeby usprawiedliwić Jałtę. Żeby mógł sobie Zachód powiedzieć: ,,Był taki naród, który wprawdzie od pierwszego dnia wojny walczył z Hitlerem, ale to był narod paskudny, nietolerancyjny i zrobił Żydom wiele złych rzeczy"-ocenił Adam Michnik. Jak dodał, polski naród został sprzedany w Jałcie Stalinowi, więc trzeba było jakoś to usprawiedliwić. 

"Bardzo łatwo było wtedy powiedzieć: Polacy są tak potwornymi antysemitami, że danie im wolności oznacza, że będą robili pogromy. Natomiast Rosja była zbyt potężna, by ją w ten sposób oskarżać"-napisał. Michnik podkreślił, że dostrzega tu krzywdę Polaków i sam się z nią utożsamia. Pytanie, dlaczego dziś w tak zajadły sposób, wraz z dziennikarzami swojej gazety, atakuje Polaków? W sumie na to pytanie też możemy znaleźć odpowiedź w jego tekście z 1995 r. Dziennikarz pisze bowiem, że należy do "publicystów polskich, którzy mówią najgorsze rzeczy własnemu narodowi".

Ten sam Adam Michnik 22 lata później w dość skandaliczny sposób wypowiedział się o prof. Marku Janie Chodakiewiczu i jego książkach. 

"Ja bym protestował przeciwko zestawianiu Grossa z Chodakiewiczem, no. Są publikacje, no i co z tego. Są też publikacje… ja nie wiem… i Mickiewicza i Hitlera, no ale jednym tchem, jakby były równoważne, bym tego nie wymieniał (...) to są książki z innej półki. One powinny stać na jednej półce z Protokołami mędrców Syjonu, a nie z książką Grossa"- stwierdził podczas debaty w warszawskim Muzeum Historii Żydów Polskich w maju ubiegłego roku. Chodakiewicz wytoczył mu za to proces o naruszenie dóbr osobistych (oskarżenie o antysemityzm). 

Po tekście Michnika z 1995 r. widać wyraźnie, jak bardzo Polska podzieliła się nie po katastrofie smoleńskiej, ale już w pierwszych latach III RP. 

yenn/dialog.org, DoRzeczy.pl, Fronda.pl