Nie trzeba Chrystusa wprowadzać na tron, zrobił to sam Bóg. Znacznie trudniej poddać się jegoChrystus Królem, Chrystus Panem! władzy – upominają biskupi. 

Reforma liturgiczna przeniosła tę uroczystość na ostatnią niedzielę przed rozpoczęciem Adwentu. Jest to święto zapowiadające nadejście Mesjasza, czczonego w Chrystusie. Przygotowuje nas na ponowne przyjście Zbawiciela i jego panowanie już po wszechczasy.

Ikonografia przedstawia Chrystusa Króla jako Pantekratora czyli Wszechwładcę. Ewangelię wskazują także na motyw królowania Jezusa, który przyznaje przed Piłatem, że jest Królem, ale nie z tego świata. Co charakterystyczne, motywy królowania Jezusa, związane są z przeżywaniem Jego męki. Wskazuje to, że Chrystus osiąga panowanie inaczej niż widziałby to duch tego świata. Jego władza, nie jest umacniana wskutek jakiegoś spektakularnego zwycięstwa, czy demokratycznego wyboru, lecz dzięki upokorzeniu się i cierpieniu.

Jako sługa cierpiący i baranek idący na rzeź, Chrystus panuje w umysłach chrześcijan. Jego dostojeństwo przewyższa wszelką ziemską władzę i wszystkie stworzenia. Nauką płynącą z jego panowania jest miłość, a nie np. doskonała organizacja społeczeństwa, jak chcieliby ci, którzy w sposób instrumentalny wykorzystują figurę Chrystusa Króla (np. zwolennicy suspendowanego księdza Natanka).

Biskupi zwracają uwagę, że Żydzi także chcieli na swój sposób wykorzystać Osobę Jezusa, aby najeść się do syta i spokojnie żyć. Ich wizja Mesjasza miała im przynieść szczęście doczesne i dobrobyt. Tymczasem Chrystus objawił swoje panowanie jako królestwo duchowe. Jego ukoronowaniem jest zmartwychwstanie i odkupienie win grzeszników. Dlatego królestwo Boże ujawnia się od tego czasu. Uczestniczą w nim wszyscy ci, którzy dążą do sprawiedliwości, miłości i pokoju.

„Nie trzeba więc Chrystusa ogłaszać Królem, wprowadzać Go na tron. Bóg Ojciec wywyższył Go ponad wszystko. Trzeba natomiast uznać i przyjąć Jego królowanie, poddać się Jego władzy, która oznacza moc obdarowywania nowym życiem, z perspektywą życia na wieki. Realizacja zadania zakłada przyjęcie tego, co Jezus daje, domaga się życia Jego miłością i dzielenia się Nim z innymi. Chodzi o umiłowanie Jezusa do końca, oddanie Mu swego serca, zawierzenie Mu naszych rodzin, podjęcie posługi miłości miłosiernej i posłuszeństwo tym, których ustanowił pasterzami.
Ten konkretny program nie potrzebuje jakiejkolwiek formy intronizacji. Konieczne jest szerokie otwarcie drzwi Jezusowi, oddanie mu swego życia. Gdy dokonamy tego w naszych domach i parafiach, zmieni się oblicze naszej Ojczyzny i Kościoła” – pisali kilka lat temu biskupi.

Puste deklaracje polityczne przecież nic nie kosztują. Znacznie trudniej oddać Chrystusowi Królowi całe swoje życie.    

Tomasz Teluk