- Film był w hiszpańskich kinach, można go było zobaczyć równieć w Ameryce, chociaż nie odniosł tam spektakularnego sukcesu. Teraz  jest puszczany w Ameryce Płd. Niestety, żaden z dystrybutorów nie jest zainteresowany jego rozpowszechnianiem w Polsce. Nie ma polskiej kopii, aby pokazywać go na pokazach zamkniętych - mówi Marcin Ludwicki i dodaje, że historię opowiedzianą w filmie można również przeczytać w ostatnio wydanej książce „Josemaria Escriva. Przekroczyć marzenia”, autorstwa Pedro Casciaro, jednego z pierwszych członków Opus Dei.


Film „There be dragons” o życiu św. Josemarii Escrivy, wszedł 25 marca, na ekrany hiszpańskich kin. Reżyserem i scenarzystą jest twórca m.in. takich dzieł jak „Pola śmierci” czy „Misja”. W rozmowie z amerykańską agencją katolicką Catholic News Service brytyjski artysta przyznał, że praca nad filmem zmieniła jego sposób myślenia o wierze i religii. „Teraz szanuję ludzi, którzy wierzą” – powiedział Joffé. Jego zdaniem jednym z głównych tematów filmu jest „zbawcza wartość przebaczenia”. Z kolei Manuel Sanchez Hurtado z Opus Dei podkreślił, że film „to nie przedsięwzięcie Opus Dei, ale Rolanda Joffé”.

 

Zdaniem ks. Clavella, ponieważ Josemaría miał porywczy temperament, jego zdolność do przebaczenia była niemal aktem heroizmu. Przypomniał też zdarzenie, gdy po wojnie domowej w Hiszpanii, pewien taksówkarz powiedział założycielowi Opus Dei, że szkoda, iż nie zabili go razem z innymi księżmi. W reakcji na te słowa Josemaría dał kierowcy duży napiwek odpowiedział, żeby kupił swym dzieciom jakiś prezent.

 

Główny wątek scenariusza filmu koncentruje się na czasach hiszpańskiej wojny domowej (1936-39) i opowiada historię przyjaźni dwóch chłopców: Josemarii Escrivy i Manolo Torresa. W postać ks. Josemarii wcielił się Brytyjczyk, Charlie Cox, znany z filmu „Gwiezdny pył” z 2007 roku. Inne role odtwarzają m.in. Wes Bentley, Olga Kurylenko, Derek Jacobi, Dougray Scott, Golshifteh Farahani i Rodrigo Santoro. Muzykę do filmu skomponował Ennio Morricone. Polska premiera planowana jest na jesieni.

 

JW/ekai.pl