Po ponad dziewięciu godzinach Szef Rady Europejskiej Donald Tusk opuścił siedzibę Wydziału ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Były premier był przesłuchiwany w śledztwie dot. współpracy SKW z rosyjską FSB. Polityk wyruszył dziś rano pociągiem z Sopotu do Warszawy. W drodze na dworzec w Sopocie towarzyszyła mu spora grupa dziennikarzy, z którymi chętnie dyskutował. O godzinie 10.40 zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Tuska licznie przywitali go na peronie Dworca Centralnego w Warszawie. Szef Rady Europejskiej piechotą udał się do prokuratury.

"Nie jestem upoważniony do udzielania jakichkolwiek informacji na temat śledztwa. Prokurator uprzedził – zgodnie z przepisami – że nie można w żaden sposób naruszać tajemnicy śledztw. Sprawa dotyczy poważnych kwestii, więc muszę pozostać dyskretny. Nie mogę narzekać na gościnność prokuratury. Dostałem kawę, herbatę, wodę. To tyle, co mogę powiedzieć na temat samego przesłuchania"- mówił Donald Tusk w rozmowie z dziennikarzami po przesłuchaniu. W jego ocenie "cała sprawa ma charakter wybitnie polityczny".

"Poinformowałem prokuratora, że zjawiłem się ze względu na szacunek przede wszystkim dla państwa polskiego. Zdaje sobie sprawę, że najlepiej byłoby, gdybyśmy mieli sobie wyjaśniać w sposób cywilizowany zawsze w Polsce wszystkie sprawy i wątpliwości. Poinformowałem także, że mój urząd objęty jest pełnym immunitetem – zgodnie z prawem europejskim. Przedstawiłem też dokumentację, ale nie zamierzałem z tego korzystać. Skorzystam z immunitetu wtedy, kiedy dojdę do wniosku, że sprawy są celowo wykorzystywane przeciwko mnie po to, aby utrudnić lub uniemożliwić sprawowanie mi funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Jeśli tak, to nie będę się wahał”- mówił były premier.

Tusk tłumaczył, że wolał zeznawać- z powodów technicznych- w Brukseli, co też początkowo proponował. "Dzisiaj nie mam powodu twierdzić, że to przesłuchanie ma na celu utrudnianie czy uniemożliwianie wykonywania mi pracy"- stwierdził. Czy będzie kolejne przesłuchanie?

"Nie do mnie należy taka decyzja. Jeżeli chodzi o moje wrażenie, nie sądzę, ale to nie będzie moja decyzja"- stwierdził przewodniczący RE.

Również i po zakończeniu przesłuchania Tuska przywitało grono sympatyków, ale i przeciwników. Były premier, niczym gwiazda rocka, rozdawał wzruszonym fanom autografy...

JJ/TVP, 300Polityka, TVN24, Fronda.pl