Papież Franciszek przypomniał światu o wspólnym korzeniu judaizmu i chrześcijaństwa w Starym Testamencie. Najpiękniejsze co może dać chrześcijanin Żydowi to miłość, zwłaszcza jako odpowiedź na niechęć, przemoc czy prześladowanie.

Nie byłoby chrześcijaństwa bez judaizmu. Nowy Testament jest wypełnieniem Starego Testamentu. Jego centrum jest Jezus Chrystus. W księgach Starego Testamentu kryje się niezwykła mądrość Przymierza, historia człowieka grzesznego, historia każdego z nas, w której można przejrzeć się jak w lustrze.

„Odczytywanie Starego Testamentu inaczej jak chrystocentrycznie nie ma żadnego sensu” – pamiętam te ważne słowa wybitnego biblisty ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, podczas wykładu, który organizowałem ze śp. Markiem Waniewskim, przypadającym akurat w Światowy Dzień Judaizmu, kilka lat temu.

Dlaczego Pan Bóg wybrał właśnie naród Izraela? Jak często przewija się na biblijnych kartach – bo prawdopodobnie był najgorszym ze wszystkich. A jednak, dzięki wierze ta garstka otoczona zawsze przez wrogów, wbrew logice, przetrwała na kartach historii. Jest czego uczyć się od Żydów.

Najsmutniejsze obecnie jest, że o stosunkach między chrześcijanami a żydami decydują ateiści. Często pierwsze skrzypce grają więc ci, dla których centralnym punktem w historii narodu stał się Holocaust, a nie historia zbawienia. A przecież to, co najbardziej nas łączy i wzbudza taką nienawiść świata to wiara w Jedynego Boga.

Żydowski mesjanizm, spektakularne nawrócenia wielu znaczących rabinów, wreszcie uznanie przez wiele kręgów judaizmu (liberalnych oczywiście) Chrystusa jako Zbawiciela są sygnałem zwiastującym czasy ostateczne. Są także świadectwem, że najbardziej skutecznym narzędziem nawracania drugiego człowieka jest zawsze bezwzględna miłość. Tego uczy nas także papież Franciszek.

Tomasz Teluk