Paweł Adamowicz znalazł się w potrzasku. Po 20 latach rządów w Gdańsku ten polityk Platformy Obywatelskiej ma chrapkę na więcej. Problem w tym, że nie popiera go... sama Platforma. I nie dość na tym, bo kandydatura Adamowicza zrodziła sprzeciw nawet byłego prezydenta Polski, Lecha Wałęsy. A start zarówno Adamowicza jak i innego kandydata PO to prosta droga do potężnej klęski w Gdańsku dla sił postkomuny i zwycięstwa PiS.


,,Apeluję do mojego przyjaciela [Pawła] Adamowicza, by jednak podporządkował się sugestiom i aby nie wyprzedzał, aby słuchał swojej partii i nie robił rozłamu. Jest moim przyjacielem i będzie, będę go wspierał, ale niech nie robi podobnych układów, bo to nie służy porozumieniu'' - powiedział Lech Wałęsa na konferencji w Gdańsku, wspólnej z Grzegorzem Schetyną.
W ten sposób Wałęsa... poparł pomysł PiS ograniczenia czasu sprawowania funkcji prezydenta miasta do dwóch kadencji.

Schetyna mówił z kolei kilka dni temu, że Platforma rozważa wystawienie w wyborach w Gdańsku Jarosława Wałęsy albo Agnieszki Pomaski. W planach PO dla Adamowicza nie ma miejsca. Sprawa jest prosta - wokół prezydenta Gdańska narosło tyle zapytań i tajemnic, że władze Platformy mogą obawiać się, iż do końca kampanii wyborczej po prostu... by nie dotrwał. CBA już prowadzi swoje postępowania i mogłaby po prostu rzutem na taśmę doprowadzić do szybkiego zdjęcia Adamowicza z listy kandydatów...

mod/300polityka, fronda.pl