Mariusz Dzierżawski, pełnomocnik komitetu „Stop pedofilii”, odpowiadał na sali sejmowej na pytania posłów. Jedno z nich dotyczyło zagrożeń namsturbacji. „Nie tylko standardy edukacji seksualnej wskazują, że to promocja masturbacji. W Polsce już działają tzw. seksedukatorzy. Oni działają nieformalnie, ale przy wsparciu ministerstwa edukacji. Najbardziej znaną organizacją jest „Ponton”. I „Ponton” na swojej stronie proponuje, jako podręczniki tej seksedukacji, „Wielkie księgi cipek i siusiaków’” – wyjaśnił Dzierżawski.

Zacytował też jedną z publikacji „Pontona”. „Jak się brandzlować. Co się robi, jak się brandzluje i co to jest orgazm” – zaczął cytować Dzierżawski, ale na sejmowej sali podniosła się potężna wrzawa. Wreszcie zainterweniowała Ewa Kopacz i przerwała Dzierżawskiemu.

„Nie no, wydaję mi się… Przepraszam bardzo, przepraszam bardzo… Przepraszam bardzo, czy zechciałby pan… Czy zechciałby pan zwrócić uwagę, tam też są młodzi ludzie” – mówiła Kopacz, wskazując na sejmową galerię. A to oznacza, że marszałek Sejmu de facto sama poparła inicjatywę „Stop pedofilii”, przyznając, jak oburzające jest to, czego uczą seksedukatorzy!

„Dzierżawski cytuje teksty seks-edukatorów skierowane do dzieci. Ewa Kopacz przerywa mu, bo na sejm-galeriach jest młodzież. Trafieni zatopieni” – skomentował na Twitterze Robert Tekieli.

 bjad/niezalezna.pl