„Ja mówię: przyjdźcie pracować, dyżurujcie, a za te dyżury dostaniecie większe pieniądze. Większe to znaczy między 60 zł za godzinę, nawet do 100 zł za godzinę. Dyżur trwa w dni powszednie od 17,5 godziny do 24 godzin w weekendy” - mówił dziś w RMF FM dr Jarosław Rosłon, dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego w Warszawie.
Dziennikarz podliczył, że lekarze mogą zatem za jeden dyżur otrzymać nawet 2400 zł. Dr Rosłon potwierdził i dodał, że mimo tego – nie ma chętnych:
„nie mam chętnych, dlatego, że oferuję to w miejscach, w których dochodzi do największego obciążenia i narażenia lekarza” - podkreślał.
Gdy dziennikarz dopytał, ile takich dyżurów lekarz może wziąć w ciągu miesiąca, dr Rosłon poinformował, że 6 a nawet 7. Ocenił też, że problem rozpoczął się od negocjacji, jakie z pielęgniarkami przeprowadzał prof. Marian Zembala, minister zdrowia w rządzie Ewy Kopacz:
„Wtedy podpisano kaskadowy wzrost wynagrodzeń, który doprowadził do bardzo dużej destabilizacji w systemie wynagrodzeń wszystkich grup pracowniczych”.
Ocenił też, że odpowiednie grupy zawodowe powinny być wynagradzane w odpowiedni sposób w stosunku do wykształcenia. Jak dodawał, pielęgniarki po trzyletnich studiach licencjackich mogą liczyć na większe wynagrodzenie niż lekarz rezydent na początku kariery.
🎥 Dyr. Szpitala Międzyleskiego J.#Rosłon w #RozmowaRMF: Rezydentom oferuję od 60 do 100zł za godzinę - 2400 za dyżur @RMF24pl pic.twitter.com/TgnyUZSWLv
— RozmowaRMF (@Rozmowa_RMF) 13 października 2017
dam/RMF FM,Fronda.pl