Na łamach prestiżowego „The Scientist” pojawił się artykuł Johna D. Loike’a, w którym autor kwestionuje etyczność transplantacji ludzkich komórek mózgowych zwierzętom. Tekst zatytułowany „Kiedy sprytna mysz staje się człowiekiem?” rozpoczyna się od opisu badań przeprowadzanych na Uniwersytecie w Rochester. Tam myszom wszczepiano komórki pochodzące z mózgów zabitych dzieci nienarodzonych. Dzięki temu myszy wypadały w testach poznawczych cztery razy lepiej od tych, którym nie wszczepiono ludzkich komórek. Odpowiedzialni za badanie naukowcy zapewniali, że wszystko jest w zgodzie z etyką, bo mysz pozostaje myszą: ludzkie komórki ulepszają po prostu efektywność ich sieci neuronowej.

Loike uważa jednak, że sprawa wcale nie jest tak prosta, zwłaszcza, gdy ludzkie komórki mózgowe zostałyby wszczepione małpom. Autor nie zajmuje się za to w ogóle pytaniem, czy pozyskiwanie komórek z mózgów dzieci zamordowanych w łonach matek jest dobre: a tak było w omawianym badaniu, wykorzystano tam mózgi dzieci zabitych w drugim trymestrze ciąży.

Oczywiście, naukowcom przyświeca dobry cel: chcą lepiej zrozumieć ludzki system neuronów, a zatem lepiej leczyć w przyszłości różnego jego choroby. Powinni jednak wykorzystywać wyłącznie komórki, które można pozyskać w etyczny sposób. Tymczasem mamy dziś do czynienia z sytuacją, w której dziecko zabijane jest w łonie matki, następnie rozkrajane na drobne części – i wykorzystywane w badaniach. Człowiek został po prostu zrównany ze zwierzęciem, czy nawet mniej – po prostu z materią. Dla duszy ludzkiej, dla godności człowieka – nie ma tu w ogóle miejsca.  

bjad/lifenews/fronda.pl