Swoje odkrycie naukowcy opublikowali w czasopiśmie "Cancer". Związek między paleniem marihuany a chorobą dotyczy szczególnie nowotworu zwanego nienasieniakiem.

 

- To już trzecie badanie, które potwierdza, że ryzyko tego podtypu raka jąder zwiększa się dwukrotnie w wypadku palaczy marihuany - powiedziała Victoria Cortessis z kalifornijskiego uniwersytetu, która prowadziła badania. Zwróciła też uwagę, że w ostatnim stuleciu liczba zachorowań na raka jąder wzrosła w niewytłumaczalny sposób.

 

Na razie nie wiadomo, co dokładnie i w jaki sposób wpływa na chorobę, ani w jakim stopniu marihuana miałaby być winna. Amerykańskie stowarzyszenie walki z rakiem podaje, że ryzyko raka jąder wynosi 1 na 270. Ponieważ skuteczne leczenie jest możliwe, śmiercią kończy się 1 przypadek na 5 tys. zachorowań.

 

Cortessis wraz z zespołem zbadała 163 młodych mężczyzn, którzy mieli rozpoznaną chorobę raka jąder i 300 zdrowych. Wszystkie 463 osoby używały narkotyków między 1987 a 1994 rokiem. Wśród chorych 81 proc. kiedykolwiek paliło marihuanę, a w grupie zdrowych - 70 proc.

 

Zdaniem Carla van Walravena z uniwersytetu w Ottawie, który zajmował się badaniami raka jąder, najnowsze doniesienia są interesujące, ale ma do nich zastrzeżenia. Na przykład nie zaobserwowano, by ci mężczyźni, którzy stosowali marihuanę znacznie częściej niż inni, byli objęci większym ryzykiem niż ci, którzy palili ją tylko okazjonalnie.

 

JW/telegraph.co.uk/TVN24