W Łodzi brakuje nauczycieli. Nie chcą pracować za przewidziane ustawowo stawki. Więcej od nich zarabiają nawet sprzątaczki.


O sprawie informuje ,,Dziennik Gazeta Prawna''. W niektórych regionach Polski na gwałt potrzeba nauczycieli, ale młodzi ludzie nie chcą podejmować tej pracy.

Przyczyna jest prosta: zgodnie z ustawą początkujący nauczyciel nie może otrzymać wynagrodzenia przekraczającego 1862zł na rękę. To kwota niższa od tej, którą w największych miastach zarabiają choćby sprzątaczki. I tak na przykład w Łodzi firma gazownicza szuka pracowników, których mógłby dostarczyć Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3. Mógłby, ale nie może kształcić młodzieży, bo nie ma nauczycieli. Ludzie po studiach nie chcą pracować za maksymalnie 1862 złote. ,,Osobiście chodziłem na politechnikę, żeby zwerbować absolwentów do pracy. Nikt za takie pieniądze nie chciał przyjść. Nie przekonywało ich to, że po 15 latach pensja wzrośnie do prawie 3,4 tys. zł'' - powiedział w rozmowie z ,,DGP'' dyrektor tej placówki, Janusz Bęben.

Według ,,DGP'' młodzi po studiach wybierają sektor prywatny nie tylko ze względu na zarobki, ale także komfort pracy. W szkołach wprawdzie spędza się godzinowo mniej czasu, niż w prywatnej firmie; dochodzą do tego wakacje. Praca z młodzieżą jest jednak bardzo trudna i wyczerpująca, a dodatkowo wiele rzeczy trzeba robić ,,po godzinach''. Jedynym argumentem mogłyby być więc pieniądze - a tych nie ma.

Ten stan rzeczy potwierdzają bardzo łatwo sprawdzalne fakty. Wystarczy wejść na stronę kuratorium w Warszawie. W polskiej stolicy poszukuje się obecnie... ponad 700 nauczycieli z najrozmaitszych przedmiotów - angielskiego, informatyki, geografii, polskiego, oligofrenopedagogiki, wychowania przedszkolnego... Mówiąc krótko, nauczycieli brak. 

Wyjście jest tylko jedno - podwyżki. Uwaga! Nie muszą być to przy tym podwyżki w skali całego kraju. Być może nadszedł wreszcie moment, by w sektorze państwowym zróżnicowań płace w zależności od regionu. Koszty życia w centrum Warszawy są zupełnie inne, niż w niewielkiej wsi w województwie Podlaskim. Tymczasem w obu przypadkach nauczyciel dostanie tyle samo pieniędzy - ba, wiejski może liczyć jeszcze na dodatki. 

To sytuacja absurdalna. Czekamy więc na reformy...

bb