Od niemal dwóch lat wdrażany jest największy po 1989 roku projekt dobrowolnej autolustracji środowisk antypolskich, funkcjonujących na terytorium Rzeczpospolitej. Protesty KOD, a potem Obywateli RP wygoniły na ulice wszelkiej maści agentów, konfidentów i tajnych współpracowników, ich żony, dzieci i kochanki. Ogromne zaplecze operacyjno-osobowe, na którym opierał się system III RP zostało zmuszone przez Prezesa do wyjścia z cienia i ustawienia się w świetle kamer. Tym razem Jarosław Kaczyński postanowił wykurzyć stronników „opcji niemieckiej”.

Jak na razie cała akcja przebiega bardzo sprawnie i nabiera rumieńców. Swoim wystąpieniem podczas lipcowego kongresu programowego Prawa i Sprawiedliwości, szef partii rządzącej delikatnie zasygnalizował temat: „Polska się nigdy nie zrzekła tych odszkodowań. Ci, którzy tak sądzą, są w błędzie…” I już wydawało się, że cała sprawa przycichnie, jednak po telefonie kanclerz Angeli Merkel do prezydenta Andrzeja Dudy w kwestii, jak potwierdzają to źródła niemieckie, m.in. reformy polskiego sądownictwa, Prezes dał zielone światło do natarcia. No i się zaczęło!

Jeden po drugim składali deklaracje swojej najwyższej lojalności czołowi liderzy każdej z frakcji totalnej opozycji, doskonale wiedząc, czyjej racji stanu powinni służyć. „Jeżeli, ktoś mówi miliardy dla Polski, to co dalej z zachodnią granicą Polski? Musimy się liczyć, że idąc na wojnę z Niemcami, będziemy oto pytani”- potwierdził swoje oddanie Grzegorz Schetyna.

Pani grafini z Platformy oświadczyła nawet, że: "Mamy w Polsce grupę ludzi, która marzy, żeby zrobić w Polsce kolejne Auschwitz.”

Nie zabrakło głosów poszerzających pole dyskusji także wśród publicystów. Pracujący dla niemiecko-szwajcarskiego koncernu red. Andrzej Stankiewicz, do rozliczeń polsko-niemieckich za II Wojnę Światową, postanowić dokooptować Żydów: „Czy jesteście gotowi zapłacić za mienie żydowskie pozostawione w Polsce?” - czujnie dopytywał pan redaktor w programie „Bez retuszu”.

Ta sprawa jest wybitnie rozwojowa i będzie zapewne obfitować w zaskakujące coming- outy. Wsłuchujmy się w te głosy z uwagą. Gra idzie bowiem o potężne kwoty, a jak wiadomo Niemcy do rozrzutnych nie należą, i z pewnością będą woleli zapłacić mniej.

Zastanawia mnie tylko jedna rzecz: czy tym razem prezes Jarosław Kaczyński nie przedobrzył? Czy może nie za bardzo się pospieszył? Na dziś bowiem trudno jest rozstrzygnąć, czy to deklaracja dotycząca bilionowych reparacji wojennych, złożona przez Prezesa na początku lipca, sprowokowała telefon pani kanclerz do naszego prezydenta, czy to raczej nieustanne i nachalne wtrącanie się Niemców w sprawy polskie na dobre go rozsierdziło?

Paweł Cybula