Jeden z głównych doradców ds. strategii politycznej partii Nowoczesna, Jakub Bierzyński oświadczył ostatnio w wywiadzie prasowym, że jednym z celów zorganizowanego w grudniu puczu i protestów pod Sejmem miało być poniesienie ofiar po stronie opozycji. Ofiar niekoniecznie śmiertelnych, jednak gdyby agresywna straż marszałkowska czy policja poturbowała kilka protestujących posłanek lub demonstrantów, można by pokazać światu, że w Polsce panuje dyktatura. Niestety z Sejmu pozostały jedynie nagrania dziwnie podekscytowanego posła Nitrasa i posłanki Muchy, śpiewającej w kuluarach: „Nie pucz kiedy odjadę”. To niestety stanowczo za mało na świadectwo totalitarnych rządów w Polsce.

Protesty grudniowe miały też swoich niekwestionowanych bohaterów, jak mąż lewicowej dziennikarki, Wojciech Diduszko, który męczeńsko zaległ na asfalcie obok dymiącej racy. Niestety, nawet interwencja przyjaciół i znajomych, próbujących ratować nieszczęśnika, nie pomogła w wykreowaniu z niego ofiary kaczystowskiego reżimu. Ktoś nagrał całe zajście telefonem i cała intryga się posypała.

Kolejnym kandydatem na pokrzywdzonego przez nieludzki system, który legł na ulicy z zamiarem wywołania międzynarodowego skandalu, był legendarny przywódca dolnośląskiej Solidarności, wyniesiony przez policję na rękach z Krakowskiego Przedmieścia, Władysław Frasyniuk. Niestety, ku jego rozczarowaniu, nie został spałowany, a jedynie wylegitymowany na tyłach ul. Senatorskiej.

Totalna opozycja jak i pozaparlamentarni aktywiści z KOD i Obywateli RP są niezwykle aktywni w kreowaniu nowych sytuacji, mających przysporzyć potencjalnych męczeńskich bohaterów antypisowskiej rewolucji. Są wśród nich rzucający się pod koła rządowych limuzyn protestujący pod Sejmem lub pod Wawelem, napastliwe młode dziewczyny z białymi różami, atakujące policjantów, czy ekolodzy wpychający się pod piły spalinowe i ciężki sprzęt, pracujący przy wycince chorych drzew w Puszczy Białowieskiej. Dotychczas nie udało się wykreować symbolicznej ofiary systemu tak medialnej, jaką była cynicznie i bezwzględnie wykorzystywana w ostatnich 12 latach przez polityków SLD i PO, tragicznie zmarła, śp. Barbara Blida.

Jest jeden kandydat, już teraz bardzo rozpoznawalny, z którego może uda się stworzyć jeśli nie męczennika, to przynajmniej więźnia politycznego lub ofiarę antydemokratycznych prześladowań. Bartosz Kramek wraz z małżonką zrobili naprawdę wiele, aby zyskać popularność, znaleźć się w świetle kamer i w kręgu zainteresowań nie tylko polityków ale i państwowych służb. Ich fundacja, Otwarty Dialog, jest obecnie kontrolowana, co nie przeszkadza przewodniczącemu jej rady zaciekle atakować polskich władz i wprost nawoływać do łamania prawa. Rości sobie przy tym tytuł do kreowania nastrojów społecznych i stwarzania sytuacji, które będą wywierały presję na rządzących i doprowadzą do popełniania przez nich błędów. To jest jawne działanie na szkodę państwa polskiego, co musi zakończyć się interwencją polskich służb i wymiaru sprawiedliwości.

Po wielomiesięcznych próbach i staraniach, wykreowanie bohatera resortowej rewolucji wydaje się bliskie. Jeśli będzie nim pan Kramek, to może się okazać, że jest on bohaterem zupełnie nie tej bajki, którą zainteresuje się polskie społeczeństwo. Dlatego dalsze próby poszukiwania męczennika będą  zapewne kontynuowane do czasu, aż jakiś zaślepiony ekolog lub rozwścieczona ekolożka nie wetknie specjalnie ręki czy nogi pod piłę łańcuchową podczas wycinki w Białowieży.  

Paweł Cybula