Czas opowiadania bajek o tym, że istnieje możliwość, a być może nawet konieczność wsparcia skandalicznego projektu ustawy przygotowanego przez rząd Ewy Kopacz w sprawie in vitro, właśnie się skończył. Prezydium Konferencji Episkopatu jasno wskazało, że katolik nie może poprzeć tego rozwiązania i ma obowiązek sprzeciwić się mu. „Zwracamy na to uwagę dlatego, że w przestrzeni publicznej formułuje się pogląd, że „każde” prawo dotyczące medycznie wspomaganej prokreacji będzie „lepsze” niż jego brak, który pozwala na dowolność postępowania z materiałem genetycznym i powołanymi do życia embrionami ludzkimi. Ten pogląd jest błędny. Nowe prawo, które utrwalałoby swobodę dysponowania życiem ludzkim, jak to ma miejsce obecnie, nie tylko nie zasługuje na poparcie, ale rodzi obowiązek stanowczego sprzeciwu. Przyjęty przez Radę Ministrów projekt ustawy o leczeniu niepłodności zawiera rozwiązania, które uniemożliwiają jakikolwiek udział katolika w pracach służących jego przyjęciu” – podkreślili biskupi.

Ale to nie wszystko. Tym razem biskupi przypomnieli bowiem nie tylko nauczanie (dość oczywiste, o czym pisałem kilka tygodni temu), ale też ostrzegli przed możliwymi skutkami nieodpowiednich decyzji polityków katolików. „…w procesie legislacyjnym nie można pomijać granic dla uczestnictwa w przy-jęciu niemoralnego prawa, które stawia jasna i uzasadniona ocena etyczna, oparta o uniwer-salne wartości, które w jednakowym stopniu dotyczą wszystkich ludzi, tak wierzących, jak i niewierzących. Ich pominięcie rodzi odpowiedzialność moralną za skutki wejścia w życie takiej regulacji i może oznaczać wykluczenie się ze wspólnoty Kościoła” – podkreślili biskupi. Trudno o jaśniejsze wskazanie, że popieranie eugenicznych praktyk czy likwidacji zarodków oznacza ekskomunikę (bo to właśnie oznacza sformułowanie „wykluczenie ze wspólnoty Kościoła”).

Teraz katolicy nie powinni mieć już najmniejszych wątpliwości, jakie jest stanowisko Kościoła. A politycy, którzy twierdzą, że są katolikami będą musieli odpowiedzieć sobie na proste, ale niezwykle dobitne pytanie, czy wybierają wierność swojej wierze, czy wierność partii i jej złym rozstrzygnięciom? Czy chcą być w Kościele czy uznają, że ważniejsze dla nich jest popieranie złych rozwiązań Ewy Kopacz? Czy wybierają wierność wierze czy polityczne interesiki? Udawanie obecnie, że jest inaczej, będzie o wiele trudniejsze po tym dokumencie Prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Aby jednak okazał się on rzeczywiście skuteczne konieczne będzie całkiem realne wyciągnięcie konsekwencji wobec tych, którzy sami wykluczą się z Kościoła wspierając in vitro. Po głosowaniu biskupi ordynariusze posłów, którzy wsparli to prawo (a także biskup ordynariusz prezydenta, jeśli on tę ustawę podpisze) powinni jasno zapowiedzieć, że do momentu publicznej pokuty osoby, które wsparły projekt nie mogą przystępować do Komunii świętej, znajdują się bowiem poza Kościołem. A później, gdy jakiś tego rodzaju delikwent będzie chciał przystąpić do Eucharystii kapłan powinien mu jej odmówić. Oczywiście wywołałoby to skandal, ale nie ma innej drogi, by przypomnieć katolikom, że bycie katolikiem wiąże się także z obowiązkami. I że od kariery politycznej ważniejsza jest wiara. A do tego taka jest wiara i doktryna Kościoła, a jej głoszenie jest obowiązkiem Kościoła.

Tomasz P. Terlikowski