„Namaszczeni olejem radości” – to tytuł papieskiej homilii wygłoszonej podczas Mszy Krzyżma. Ojciec Święty zgodnie z tradycją poświęcił oleje krzyżma, chorych i katechumenów w bazylice watykańskie. Koncelebrował z kapłanami pracującymi w Rzymie i rzymskiej diecezji. Do nich skierował homilię. Ukazał w niej sens kapłańskiego namaszczenia w kontekście paschalnego wydarzenia Chrystusa i wymogu głoszenia Jego Ewangelii.

„Kapłan jest najbiedniejszym z ludzi, jeśli Jezus nas nie ubogaca swoim ubóstwem, jest najbardziej bezużytecznym sługą, jeśli Jezus nie nazywa go przyjacielem, jest najgłupszym z ludzi, jeśli Jezus cierpliwie go nie poucza, jak Piotra, najbardziej bezradnym z chrześcijan, jeżeli Dobry Pasterz nie umacnia go pośrodku owczarni” – powiedział Ojciec Święty.

„Nikt nie jest mniejszy od kapłana zdanego jedynie na swoje własne siły. Dlatego naszą modlitwą obrony przed wszelkimi atakami Złego jest modlitwa naszej Matki: jestem kapłanem, bo On spojrzał życzliwie na moją małość. I wychodząc od tej małości przyjmujemy naszą radość. Radość w naszej małości” – kontynuował.

Jak informuje Radio Watykańskie, Papież mówił następnie o trzech cechach kapłańskiej radości. Są to: pochodzenie z namaszczenia, niezniszczalność oraz misyjność. Pierwsza z nich oznacza, że radość kapłańska pochodzi z namaszczenia, czyli z zewnętrznej łaski, która przenika w sakramencie święceń „aż do szpiku kości”, dzięki czemu nie jesteśmy „aroganckimi, żyjącymi wystawnie pochlebcami”. Niezniszczalność radości polega na tym, że owej łaski nic nie jest w stanie odebrać, choć może ją przytłumić grzech czy troski. Wreszcie misyjność radości ukierunkowuje kapłana na lud Boży, by udzielać mu sakramentów i ewangelizować. Tym cechom towarzyszą także określone cnoty czy też stany życia, które Papież nazwał „siostrami kapłańskiej radości“.

Pierwszą z nich jest ubóstwo, bo kapłan wyrzeka się wielu rzeczy, nie szukając wewnętrznej radości na własną rękę. 


Papież podkreślił też rolę tożsamości kapłańskiej. Najważniejsze jest wyjście poza siebie. „Jeśli nie wyjdziesz poza siebie, to olej zjełczeje, a namaszczenie nie może już być owocne. Wyjście poza siebie wymaga ogołocenia z siebie, pociąga za sobą ubóstwo” – mówił Papież.

Siostrą kapłańskiej radości jest wierność. Chodzi tu o „stale odnawianą wierność oblubienicy Kościołowi”. To pozwala na owocne nadprzyrodzone ojcostwo. „Duchowe dzieci, które Pan daje każdemu księdzu – ci, których ochrzcił, rodziny, które pobłogosławił i pomógł im żyć, chorzy, którymi się opiekuje, młodzi, z którymi dzieli katechezę i formację, ubodzy, których ratuje – są tą oblubienicą, którą z radością traktuje on jako szczególnie umiłowaną i jedyną pokochaną, będąc jej wierny nieustannie na nowo – wyjaśnił Ojciec Święty.

„Jest to Kościół żywy, z imieniem i nazwiskiem, o który kapłan się troszczy w swojej parafii lub w powierzonej mu misji. To on daje mu radość, kiedy jest jemu wierny, kiedy czyni to wszystko, co powinien, i porzuca to wszystko, co powinien zostawić, aby trwać pośród owiec, które Pan jemu powierzył: ‘Paś owce moje’ (J 21, 16.17)”.

Wreszcie konieczne jest dla kapłańskiej radości posłuszeństwo. Nie tylko hierarchiczne, ale także służebna gotowość wobec wiernych.

„Dyspozycyjność kapłana czyni z Kościoła dom o drzwiach otwartych, schronienie dla grzeszników, dom rodzinny dla tych, którzy mieszkają na ulicy, dom opieki dla chorych, obóz dla młodzieży, salę katechetyczną dla dzieci pierwszokomunijnych... – powiedział Franciszek.

„Tam, gdzie Lud Boży ma jakieś pragnienie czy potrzebę, tam jest kapłan, który umie słuchać (ob-audire) i słyszy miłosny nakaz Chrystusa, który posyła go, by z miłosierdziem spieszył pomagać w danej potrzebie czy też wspierać te dobre pragnienia z miłością kreatywną. Ten, kto jest powołany, niech wie, że istnieje na tym świecie radość prawdziwa i pełna: radość tego, który został wzięty spośród ludu, który kocha, aby był do niego posłany jako szafarz darów i pociechy Jezusa, jedynego Dobrego Pasterza. Pełen głębokiego współczucia dla wszystkich maluczkich i wykluczonych tej ziemi, utrudzonych i uciskanych jak owce bez pasterza, zechciał On włączyć wielu w swoją posługę, by samemu pozostać i działać w osobie swoich kapłanów, dla dobra swojego ludu”.