Jürgen Roth ma notatkę niemieckiego wywiadu BND na temat Smoleńska. Nieżyjący już gen. Sławomir Petelicki twierdził, że Amerykanie fotografowali zdarzenie z 10 kwietnia 2010 r. „klatka po klatce”. Czy w takim razie służby specjalne innych krajów też mają informacje o tym, jak zginął prezydent Kaczyński?

Nie tylko ja przypuszczam, że wywiady znaczących państw mają wiedzę na temat tego, co zdarzyło się nad Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. W Berlinie, Waszyngtonie czy Londynie, a może i w innych stolicach ta wiedza jest. Od pięciu lat te stolice oczekują, że znajdzie się polski rząd, który poprosi sojuszników o współpracę w sprawie wyjaśnienia tragedii. Rząd PO przez ten czas nie zwrócił się do żadnego z państw, które – jak można domniemywać – mogą posiadać informacje. Ta sytuacja jest kompromitująca dla polskiego rządu, bo jeżeli nie jest on w stanie zadbać o śledztwo i zebranie wszystkich materiałów koniecznych dla wyjaśnienia, w jakich okolicznościach zginął prezydent RP, to znaczy, że nie rozumie, co to jest interes narodowy własnego kraju. W związku z tym jego wiarygodność dla sojuszników też jest bardzo niska. 

Rząd jest bardzo wyczulony na to, co o nim piszą na Zachodzie. Czy sygnał od dziennikarza z Niemiec zmotywuje władze do działania?

Trudno mi powiedzieć, co może zmotywować panią premier Ewę Kopacz. Znamy jej „dokonania” w kwestii wyjaśniania okoliczności dramatu smoleńskiego. Kłamała w tej sprawie. Jest odporna na sugestie, również z zagranicy, bo ma dyspozycje swoich partyjnych kolegów idące w odwrotną stronę.

Czy w takim razie rząd w ogóle zareaguje na te doniesienia?

Trzeba spytać rząd i sugeruję, żeby pan pytał. Do tej pory rząd PO nie zwrócił się o pomoc prawną do państw sojuszniczych, ale akurat teraz jest kolejny dobry moment, kiedy może to zrobić. To oczywiste, że dane, które są w posiadaniu Jürgena Rotha są wiedzą powszechną wśród polityków w Berlinie. Świadomość tego, co jest w materiałach BND ma w szczególności kanclerz Angela Merkel. Trzeba ją pytać, a pytającym powinien być polski rząd i premier Ewa Kopacz. To ona i jej partia PO są odpowiedzialni za pięć lat bezczynności i matactw w tym śledztwie. Czas z tym skończyć. 

Czy nagłaśnianie tej sprawy wpłynie na relacje Zachodu z Rosją?

W dramatycznych okolicznościach zginął prezydent kraju należącego do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Gdyby się okazało, że jakikolwiek rząd był zamieszany w spowodowanie tej katastrofy, to w oczywisty sposób będzie to miało wpływ na stosunki z tym państwem. Są różne doświadczenia związane z działalnością państwowo-terrorystyczną na terenie krajów trzecich. Wielka Brytania od wielu lat bada sprawę zamordowania Aleksandra Litwinienki przez wywiad rosyjski, jest sprawa malezyjskiego samolotu. Tragedia smoleńska dotyczy elity rządzącej państwa członkowskiego NATO. Smoleńsk jest w Rosji a władze Federacji Rosyjskiej nie dość, że nie chcą oddać dowodów w tej sprawie to jawnie sabotują śledztwo. To musi wpływać na relacje z Rosją.

Mamy wiele informacji, które zdobył czy opracował zespół parlamentarny kierowany przez Antoniego Macierewicza. Jürgen Roth twierdzi, że zna nawet nazwisko osoby odpowiedzialnej za zamach w Smoleńsku. Czy w takim razie znamy całą prawdę o tym, co się stało 10 kwietnia 2010?

Nie znamy całej prawdy o Smoleńsku. Przybliżamy się do niej krok po kroku, pomimo aktywnej dywersji i oporu ze strony oficjalnych instytucji polskiego państwa, zwłaszcza prokuratury. Mimo to jesteśmy coraz bliżej całkowitego ustalenia tego, co zdarzyło się nad lotniskiem w Smoleńsku. Mówię „nad”, bo samolot rozpadł się nad ziemią. Nie rozbił się od uderzenia w nią. Rozpadł się w powietrzu. To wiemy. Znamy też wiele innych detali. Jest to początek dochodzenia, ale prawda zostanie ujawniona. Ostatecznym celem jest ustalenie wszystkich okoliczności tej katastrofy czy – jak twierdzi Jürgen Roth na podstawie materiałów niemieckiego wywiadu – zamachu. Drugim krokiem będzie ustalenie sprawców.