W mediach głównego nurtu, przynajmniej tych internetowych bardzo niewiele się pisze o dzisiejszej rocznicy, o tym co się wydarzyło 1939 roku. Czy to jest już nieatrakcyjne, czy Polacy tego nie potrzebują, czy ten fragment naszej historii jest już jakiegoś rodzaju oczywistością? Wydaje się, że jednak ta rocznica ciągle nie jest dla wszystkich taka oczywista.

Ja z kolei dziś przeglądałem nieco portale społecznościowe i zauważyłem prawidłowość zupełnie odwrotną. Jest bardzo duże zainteresowanie tą tematyką. Mamy zatem niezwykły dysonans pomiędzy sferą oficjalnych mediów, a tym co ludzi na prawdę interesuje. Myślę, że to nie jest przypadkowe. Są pewne środowiska, którym zależy, żeby pewne tematy zamieść pod dywan, nie mówić o nich i uznają, że w ten sposób będą kreowali gusta ludzi. Na szczęście większość z nas wie czego chce. Nie żyjemy już w epoce pełnego monopolu Gazety Wyborczej i jej bratnich mediów i ludzie są w stanie sami sobie znaleźć to co ich interesuje. To jest wielki sukces w porównaniu z tym co było jeszcze 5-8 lat temu, gdy byliśmy skazani na to co nam pokaże telewizja, co nam napisze redaktor w gazecie, itd.

Jaki ma dla nas sens dzisiejsza rocznica?

To są kwestie na które jako historyk nie za bardzo mogę odpowiedzieć, bo po prostu nie wiem. Tym się powinni zająć socjologowie, czy psychologowie społeczni. Jako historyk mogę powiedzieć tyle, że do tej pory temat ten był trochę badany, choć jest jeszcze wiele do odkrycia. Wiemy oczywiście już więcej o wydarzeniach, które się działy po 17 września na Kresach wschodnich RP, niż to było 10 lat temu, ale ciągle nasza wiedza jest niepełna. Nie wiemy jaka była skala represji, które spotykały tamtejszą ludność ze strony bolszewików i bolszewickich band tworzonych jeszcze przed inwazją sowiecką. Nie wiemy natomiast zbyt wiele o zachowaniu się mniejszości narodowych, nie oszacowano nawet wielkości strat, które poniosła kultura polska i kultury innych społeczności tamtych terenów w wyniku działalności sowieckiej. Nie znamy wciąż pełnej liczby osób, które wówczas zginęły w czasie pierwszych dni po agresji. To są tematy, które musimy nadal jako historycy badać, szukać relacji, a szczególnie dokumentów. Ostatnio np. udało mi się odnaleźć niezwykle ciekawa relację ziemianina, który przeżył pierwsze tygodnie sowieckiej okupacji w Mińsku – opisuje zachowania tamtejszej ludności i ich reakcje na pojawienie Armii Czerwonej. Ta relacja znajdzie się w najbliższym 29 numerze „Glaukopisu”, w połowie listopada b.r. Natomiast ot czego dzisiaj na prawdę szukamy to są dokumenty, szczególnie sowieckie. Dostęp do nich jest bardzo utrudniony, ich właściciele starają się limitować zarówno ilość badaczy, którzy mogą je oglądać, jak i liczbę dokumentów, które im pokazują. Myślę, że wynika to z pewnych tradycji sowieckich, które dalej są w Moskwie żywe.

Komu przeszkadza dzisiejszy dzień?

Jeśli komuś przeszkadza to właśnie stronie rosyjskiej, czyli post-sowietom oraz osobom, które w jakiś sposób są zależne od nich zależne. To tacy jak mawiał Lenin „użyteczni idioci”, którzy wierzą, że z byłymi KGB-owcami da się jakoś ciepło i miło koegzystować. A warunkiem tego jest, że nie „antagonizować”, nie mówić i nie pisać nic o tym co było w przeszłości złe. To zupełna moralna ale także naukowa kapitulacja.

Rozmawiał Tomasz Rowiński