Nikt na razie nie usłyszał zarzutów w sprawie niedzielnego wypadku na terenie lotniska w Pile (Wielkopolska). W wyniku zderzenia dwóch samochodów cztery osoby zostały ranne. Zatrzymanego na 48 godzin kierowcę jednego z aut ostatecznie wypuszczono na wolność. W organizmie 29-latka wykryto substancję, która wskazywałaby na to, że zażywał marihuanę, ale stężenie było tak niskie, że prokuratura nie zdecydowała się na postawienie zarzutów.

– Badania wykazały zawartość substancji, która wpływała na ośrodkowy układ nerwowy tego mężczyzny. Niemniej jednak to odpowiadałoby stężeniu alkoholu od 0,2 do 0,5 promila, czyli dziś nie możemy temu mężczyźnie przedstawić zarzutu popełnienia przestępstwa, czyli jazdy pod wpływem środków psychotropowych, bądź substancji odurzających – powiedziała prok. Magdalena Roman z Prokuratury Rejonowej w Pile. 

– Wyklucza to możliwość przeprowadzenia przesłuchania w charakterze podejrzanego – dodała. 

Mężczyzna został przesłuchany jako świadek. Prokuratura chce poczekać na opinię biegłego, który ma ustalić, który kierowca spowodował w niedzielę wypadek. 

Drugi z kierowców przebywa w szpitalu, gdzie czeka na operację. Hospitalizowana jest także 8-miesięczna dziewczynka, która ucierpiała podczas wypadku. Lekarze wprowadzili ją w stan śpiączki farmakologicznej i cały czas walczą o jej życie. Ranne są też jej matka i siostra. 

Do wypadku na torze samochodowym doszło w niedzielę. Podczas treningu automobilklubu zderzyły się dwa przerobione auta. Siła była duża, że jeden z samochodów spadł na przechodzących spacerowiczów.

kad/Tvp Info