Żyjemy w takich czasach, że to, co prawdziwe brzmi jak sensacja, a to, co jest sensacją robi za prawdziwe. Tytuł jest prawdziwy, gdyby się komuś dalej nie chciało czytać. Prokuratura po medialnej aferze rozkręconej przez TVN24, wszczęła postępowanie i to z urzędu, w sprawie posłania na pewną śmierć licealistów, przez zakon Salezjanów. Rzecz dotyczy misji w Liberii i śmiercionośnego wirusa „Ebola”, który właśnie odgrywa coroczną reklamę koncernów farmaceutycznych, wcześniej obsługiwaną przez wszelkie odmiany grypy od ptasiej, przez świńską, aż po H1N1.Postępowanie toczy się w kierunku art. 165 kk, czyli sprowadzenie zagrożenia na życie i zdrowie wielu osób. Dla porządku dodam, że nikt z licealistów w Liberii nie zginął, nie zaraził się „Ebolą”, nie skaleczył palca i nawet rozwolnienia nie dostał. W tym samym czasie prokuratura w Słubicach, nie z urzędu, ale po zawiadomieniu Matki Kurki nie wszczęła śledztwa, jedynie podjęła czynności sprawdzające zlecając komendzie policji ustalenie stanu faktycznego, w związku z organizacją imprezy masowej „Przystanek Woodstock”. Czy ktoś, poza mną, prokuraturą i komendą policji o tym słyszał? Jakieś media podniosły alarm, obojętnie jakie, mogą być nawet te lepsze „niepokorne”? Nie słyszeliście? A wiecie może dlaczego nie słyszeliście? Na pewno jest jakieś wytłumaczenie, choćby skala zagrożenia, przecież „Eboli” na „Przystanku Woodstock” nie ma i wszyscy zdrowi do domów wrócili.
 
Po pierwsze i w przeciwieństwie do uczestników misji salezjańskiej, na „Przystanku Wodstocck” od 4 lat zanotowano 5 zgonów (4 z przepicia), po drugie co roku o życie walczy kilkadziesiąt zatrutych alkoholem i narkotykami nieletnich, a po trzecie Liberia i „Ebola” to jest kaszka z mleczkiem, przy „polu Woodstock” w Kostrzynie. Wyobraźcie sobie parę rzeczy jednocześnie. Dowolny zakonnik, ksiądz albo Klub Gazety Polskiej posyła dzieciaki na pole, gdzie pół metra pod ziemią znajdują się 2300 materiałów i substancji niebezpiecznych, w tym miny przeciwpancerne, granaty ręczne i moździerzowe. Na 1200 uczestników przypada jedna plastikowa wygódka i jeden kran na 1450 uczestników. Zezwolenie na tę masową imprezę katolickich fanatyków corocznie łamie kilka artykułów Kpa i Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Organizator nie zapewnia odpowiedniej liczby służb, z pełną premedytacją i przez 10 lat zaniża liczbę uczestników imprezy, aby nie być zakwalifikowanym do kategorii podwyższonego ryzyka. Wśród 750 tysięcznego tłumu, gdzie większość jest upitych i/lub naćpanych w sztok, pałęta się około 1000 dzieciaków z Pokojowego Patrolu, „przeszkolonych” w ciągu 2 dni  w ośrodku „Młyn-Szadowo”, sporo z nich to mikre dziewczyny. To oni zapewniają „bezpieczeństwo” w czynie społecznym, bo profesjonalistom trzeba zapłacić. Wszystko to i wiele innych nieprawidłowości stwierdza NIK, tymczasem od kilkunastu lat wszelkie media prezentują jeden przekaz: „Najpiękniejszy i najbezpieczniejszy festiwal, pełen miłości i przyjaźni – katolicka radość, katolicki fenomen, genialny ksiądz Jurek”.

Jeśli to przekracza wyobraźnię wiecznie zbierających w tyłek zaściankowych Polaków ze skrzydła wschodniego, to wytłumaczę dlaczego tak się dzieje. Gdy Adam Michnik z ekipą, wertując papiery w sądach i prokuraturach, ściga 156 księdza pedofila i 245 prawicowego faszystę, który zdalnie sterowaną kostką brukową uśmierca kota transwestyty, to chłopcy i dziewczęta z mediów „niepokornych” zajmują się obrabianiem dupy swoim branżowym kolegom z mainstreamowych stacji. I o dwie rzeczy mogę się założyć już teraz. Pomimo poniższej ściągi, która powinna jeżyć włos nie tylko na głowie,postępowanie sprawdzające sygn. akt III Ds 167/14 Prokuratura Rejonowa w Słubicach zakończy umorzeniem, ponieważ żaden „niepokorny” nie ruszy zadka i nie skorzysta nawet z podanego na tacy materiału wraz z nr tel. 95 758 40 21. Prokuratura sobie po cichu, w pełnym komforcie zamknie sprawę, „niepokorni” napiszą kolejny rzewny tekst, że wyznawcy Owsiaka brzydko pachną i nie odmawiają przed posiłkiem paciorka, redaktorzy naczelni poklepią dzielnych reporterów po pupci, SKOK przeleje wypłaty.
 
Zupełnie inny przebieg i skutek, niż to miało miejsce rok temu, bo wtedy ta sama prokuratura po serii dramatycznych artykułów i relacji, doprowadziła do skazania niejakiego Oskara W., który Miecugowa klepnął w ramię, czym dokonał zamachu na wolne media. Od 20 lat taki Owsiak, Rafalala i kto tylko ma ochotę robi, co chce i jak chce, ponieważ poza nieliczną grupką frajerów, którym nikt za wierszówkę nie płaci, po dwóch stronach barykady naparzają się zawodowcy, jedni z sierpem i młotem na ustach, drudzy z Bogiem, Honorem i Ojczyzną. Zabawa doskonała, z tym, że skutki zupełnie inne. Życie jest jak regulamin UEFA, trzeba uważnie czytać i pytać o druki dodatkowe, no ale komu by się chciało wertować 80 stron raportów finansowych albo 36 stron raportu NIK. Po jaką cholerę, skoro za te same pieniądze można napisać, że Gozdyra jest głupia. W chwili, gdy publikuję ten tekst na ekranie telewizora Salezjanie przy pełnej sali dziennikarzy tłumaczą się z nieszczęścia, które się nie wydarzyło. Owsiak po 5 zgonie na polu minowym „Woodstock” spokojnie pojechał sobie na dwutygodniowy urlop. Dla frajerów od frajera nudne dane.
 

  1. W roku 2011 zgodę na organizację „Przystanku Woodstock” burmistrz miasta Kostrzyn nad Odrą wydał z naruszeniem: art. 58 § 1 Kpa, art. 106 § 1 i 5 Kpa, art. 25 ust. 3 ubim, art. 26 ust. 1 pkt 8 ubim, art. 29 ust. 2 ubim.
  2. Od roku 2004 do roku 2012 organizator imprezy, Fundacja WOŚP "Jurka" Owsiaka, notorycznie i drastycznie we wniosku o zezwolenie na organizację imprezy masowej „Przystanek Woodstock” zaniżała liczbę uczestników:
    - rok 2004, 100 tys. w zezwoleniu, ponad 250 tys. uczestników w rzeczywistości
    - rok 2005, 105 tys. w zezwoleniu, ponad 250 tys. uczestników w rzeczywistości
    - rok 2008, 90 tys. w zezwoleniu, ponad 300 tys. uczestników w rzeczywistości
    - rok 2009, 90 tys. w zezwoleniu, ponad 400 tys. uczestników w rzeczywistości
    - rok 2010, 105 tys. w zezwoleniu, ponad 350 tys. uczestników w rzeczywistości
    - rok 2011, 110 tys. w zezwoleniu, ponad 700 tys. uczestników w rzeczywistości
    - rok 2012, 140 tys. w zezwoleniu, ponad 450 tys. uczestników w rzeczywistości
  3. Od roku 2004 do roku 2014 „Przystanek Woodstock” powinien być uznany za imprezę masową podwyższonego ryzyka, ponieważ łamał Ustawę o bezpieczeństwie imprez masowychZgodnie z art. 6. ust. 2 pkt 1 ubim liczebność służb porządkowej oraz informacyjnej w przypadku imprezy masowej nie będącej imprezą masową podwyższonego ryzyka określa się w następujący sposób: co najmniej 10 członków służb porządkowej i informacyjnej na 300 osób, które mogą być obecne na imprezie masowej, i co najmniej 1 członek służby porządkowej lub służby informacyjnej na każde następne 100 osób, co daje w przypadku imprezy o liczbie uczestników 110 tys. - 1.107 członków służb porządkowych i informacyjnych. Jerzy Owsiak od 10 lat nie zapewnił na „Przystanku Woodstock” odpowiedniej liczby członków służb porządkowych, a w roku 2011 zaniżył ich liczbę niemal siedmiokrotnie, podobnie w roku 2014.
  4. W trakcie Przystanku Woodstock w 2011 r. odnotowano 94 zdarzenia o charakterze kryminalnym z czego większość to kradzieże (47%) i prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu (15%).
  5. Przy organizacji „Przystanku Woodstock” w roku 2011 na 750 tys. uczestników organizator zapewnił jedynie 516 z deklarowanych 900 kranów przy umywalniach i zaledwie 600 przenośnych toalet (Toy Toy). PPIS w dniu 4.08.2011 r. zażądał od organizatora podjęcia działań skutkujących zwiększeniem liczby sanitariatów, zwracając jednocześnie uwagę, że rzeczywista liczba uczestników festiwalu jest zdecydowanie większa od zadeklarowanej we wniosku. W sporządzonej 10.08.2011 r. (po zakończeniu festiwalu) w Urzędzie analizie zabezpieczenia Przystanku Woodstock odnotowano, iż wiele osób było zmuszonych załatwiać swoje potrzeby obok przenośnych toalet.
  6. Od 2004 roku Jerzy Owsiak jak prezes zarządu Fundacji WOŚP i spółki powiązanej „Złoty Melon” organizował „Przystanek Woodstock” na POLU MINOWYM. W 2006 roku NIK w raporcie wskazała, że szczególnie istotne przy zapewnieniu bezpieczeństwa uczestnikom imprezy jest wyeliminowania zagrożeń związanych z ryzykiem występowania na tereniePrzystanku Woodstock niewybuchów i niewypałów. Z ustaleń kontroli NIK wynikało, że miejsce imprezy obciążone było tego typu ryzykiem w związku z prowadzonymi na tym terenie w 1945 r. działaniami wojennymi oraz wykorzystywaniem tego terenu do 1998 r. jako poligonu wojskowego. W roku 2004 z terenu usunięto 550 substancji i materiałów niebezpiecznych, w roku 2009 zneutralizowano 265 materiałów nie bezpiecznych w tym: granaty moździerzowe i ręczne, pociski artyleryjskie oraz miny. W roku 2011 wykryto łącznie 1.516 sztuk amunicji, łusek, pocisków, granatów, min PRZECIWPANCERNYCH oraz zapalników.
  7. W 2006 r. NIK krytycznie oceniła wydanie przez Burmistrza zezwoleń na sprzedaż piwa na terenie imprezy w latach 2004-2005 oraz wystąpienie nieprawidłowości w zakresie wydawania przez Urząd jednorazowych zezwoleń na sprzedaż na terenie imprezy napojów alkoholowych. 
  8. Na Przystanku Woodstock w 2011 r. udzielono pomocy 1.397 pacjentom: odnotowano 3 wezwania Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, 15 pacjentów zostało przetransportowanych do innych szpitali, a 1 pacjenta przewieziono na stronę niemiecką. Zespół specjalistyczny oraz zespoły podstawowe Ratownictwa Medycznego wyjeżdżały do 102 przypadków. Pracownia rentgenowska przyjęła 188 osób i wykonała 415 zdjęć. Największy problem stanowili nieletni z zatruciem alkoholowym lub narkotykami w wyniku czego trafili do szpitala.
  9. W trakcie spotkania w dniu 15.05.2012 r. z Burmistrzem i służbami mundurowymi, Jerzy Owsiak przyznał, że: ma świadomość niedostatecznego zabezpieczenia sanitarnego imprezy, W związku z czym zadeklarował, że W 2012 r. organizator położy szczególny nacisk na zwiększenie ilości toalet, umywalek oraz bieżące sprzątanie terenu festiwalu.

 
Link do ogólnie dostępnego raportu NIK

A jeśli chodzi o zagrożenie epidemiologiczne:

Matka Kurka

Źródło: http://kontrowersje.net/