Jacek Kurski uważa, że premier Ewa Kopacz, nazywając polską demokrację stabilną i wzywając Polaków do głosowania w II turze, uprawia „ordynarną agitkę”. Monika Olejnik zarzuciła politykowi... obrażanie kobiet.

Kurski obwinia też „agendy państwa”, że „doprowadziły miliony Polaków do rozporządzenia głosem niezgodnie ze swoją wolą”. Chodzi o wprowadzenie książeczek wyborczych, co mogło wprowadzić niektórych w błąd, sugerując stawianie krzyżyka na każdej karcie. W ten sposób wyborcy masowo oddawali nieważne głosy. Olejnik nie widziała jednak zasadności tego zarzutu. Zaapelowała do Kurskiego, by „nie robił z ludzi durniów”.

Zdaniem Kurskiego, w Polsce panuje obecnie rozbieżność między społecznym poczuciem zwycięstwa PiS, a oficjalną wersją, zaś wyniku PSL nikt nie traktuje poważnie. Na koniec polityk stwierdził, że mimo niemiarodajnych wyborów, PiS wygrał i to dopiero początek dobrej passy tej partii. Zarzucił Platformie, że „my jesteśmy tam gdzie wtedy, oni tam gdzie Urban”.

MaR/Dziennik.pl/TVN24.pl