Aktor i piosenkarz, Paweł Domagała, wykonawca przeboju "Weź nie pytaj" w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" skrrytykował... celebrytów i artystów wtrącających się do polityki. Dostało się m.in. Maciejowi Stuhrowi. 

Artysta ocenił, że aktorzy czy muzycy niekoniecznie mają kompetencje, aby mówić ludziom, na kogo powinni głosować. 

"Piekarz, który zatrudnia kilkanaście osób, ma do tego większy mandat niż ja"- stwierdził Domagała. W wywiadzie muzyk odniósł się do zarzutów ludzi, którzy zarzucając mu oportunizm, osadzają jego piosenkę w kontekście politycznym. Mowa o takich fragmentach jak: „Wolności ja nie chcę” i „Nie chcę żyć polityką/ Kiedy tłumy na mieście/ Ja córkom zrobię jeść".

"Jeżeli ktoś wyrywa z kontekstu słowa „wolności ja nie chcę” i odnosi je do obecnej sytuacji politycznej, to sam musi się czuć bardzo zniewolony"-zaznaczył. Wokalista przekonuje, że owszem, nie chce żyć polityką, jednak nie znaczy to, że nie interesuje się nią. 

"Powinniśmy patrzeć politykom na ręce, ale nie powinniśmy im pozwolić zdominować naszego życia. Nie uważam też, że aktorzy czy muzycy mają kompetencje, by mówić ludziom, na kogo powinni głosować. Piekarz, który zatrudnia kilkanaście osób, ma do tego większy mandat niż ja"- ocenił rozmówca "Gazety Wyborczej", tłumacząc, że "Weź nie pytaj" nie jest piosenką polityczną. Jak podkreślił Paweł Domagała, utwór powstał zanim zaczęły się protesty, a "tłumy na mieście" wcale nie oznaczają demonstrantów, ale... imprezowiczów. W dodatku dokładnie tak jest to pokazane w teledysku do piosenki. 

Domagała przypomniał zarzuty aktora Macieja Stuhra pod adresem tegorocznego hymnu festiwalu Męskie Granie. 

"Jego zdaniem w tych czasach nie powinno się śpiewać tekstu, który brzmi: „Nie chcę iść pod wiatr, gdy wieje w dobrą stronę”. Uważam, że to już jakiś rodzaj patologii w myśleniu o rzeczywistości"-stwierdził muzyk.

Chciałoby się rzec: jak on może tak po prostu... śpiewać, "kiedy w Polsce łamana jest Konstytucja"?!

yenn/Wyborxza.pl, Fronda.pl