Czy Alternatywa dla Niemiec jest wytworem Kremla opatrzonym na destabilizację niemieckiej sceny politycznej i zbudowanie trwałego prorosyjskiego przyczółka w Bundestagu? Na tak postawione pytanie odpowiedź jest oczywista: nie, AfD to owoc niezwykle karykaturalnej polityki migracyjnej rządu Angeli Merkel. Nie oznacza to jednak, że AfD nie leży w orbicie zainteresowań Kremla. Jest wprost przeciwnie.

Jak mówi w rozmowie z ,,Gazetą Wyborczą'' ekspert moskiewskiego biura Fundacji Carneige, AfD ,,domaga się uznania Krymu za region Rosji, wycofania się Berlina z sankcji nałożonych na Moskwę''. Problemem z perspektywy rosyjskiej jest jednak to, że partia roztacza wokół siebie ,,nazistowski swąd''. Tymczasem wobec rosyjskiej ideologii państwowej, kładącej tak mocny nacisk na komunistyczne zwycięstwo nad faszyzmem, otwarte wiązanie się z taką partią byłoby kłopotliwe.

Wacław Radziwinowicz wskazuje na łamach ,,Wyborczej'', że AfD ma z Kremlem silne związki. Wprawdzie Moskwa nie płaciła tej partii tak, jak choćby francuskiemu Frontowi Narodowemu - bo AfD nie miała szans na wejście w skład rządu, stąd jej wspomaganie byłoby z rosyjskiej perspektywy marnotrawstwem sił. Jednak, przypomina Radziwinowicz, czołowy polityk Alternatywy, Alexander Gauland, ma dobre kontakty z Aleksandrem Duginem, zwanym ,,ideologiem Kremla''; z kolei Frauke Petry, jeszcze przed wyborami współprzewodnicząca partii, spotkała się z marszałkiem Dumy, Wiaczesławem Wołodinem.

,,W Bundestagu posłowie AfD okażą się dla Moskwy przydatni. Ich antyeuropejskie, antyimigranckie wystąpienia w parlamencie będą intensywnie pokazywać kremlowskie kanały telewizyjne'' - mówi ,,Wyborczej'' Fiodor Łukjanow, redaktor naczelny kwartalnika ,,Rosja w Polityce Globalnej''. Jak mówi z kolei cytowany już wcześniej Kolesnikow, po wyborach relacje Moskwy z Berlinem powinny pozostać bez większych zmian. Niemcy są w Rosji cenione i nic nie wskazuje na to, by teraz miało być inaczej.

mod/wyborcza.pl